Garderobiany, reż. Adam Sajnuk

09:32

W tej sztuce liczyło się poświęcenie i umiejętności aktorskie. I niezależnie czy mówimy o samej treści spektaklu czy tym co dawać mieli z siebie aktorzy na scenie, tak właśnie być musiało. Bo Garderobiany w reżyserii Adama Sajnuka to dzieło, które przenika do świata nam nieznanego, do świata zza kulis i pokazując go od drugiej strony uświadamia, że zawód aktora to coś więcej niż tylko wypowiadanie słów na scenie i życie w blasku fleszy

/fot. Tomasz Urbanek/

Pewien znany aktor, którego tytułują Sir (Jan Englert) przychodzi do teatru aby po raz dwieście dwudziesty siódmy zagrać rolę Króla Leara. Właściwie, nic nie powinno być w tym niezwykłego, bo przecież taki los aktora i taka jego praca. Nasz bohater jednak wpada do teatru w chorobie. Słaby i wyczerpany. Mimo, że wszyscy powtarzają mu, że zagrać nie może, on uparcie twierdzi, że taka jego rola i Leara zagra. W tym postanowieniu popiera go Norman (Janusz Gajos), wierny sługa i towarzysz, który chyba już od „wieków” w tym teatrze żyje. Nie problemem jest dla niego nawet cytowanie treści poszczególnych spektakli repertuarowych. Norman za wszelką ceną broni swojego przyjaciela przed ludźmi z teatru i mówi, że ten na scenę wejdzie i zagra tak jak powinien. Z kolei Sir, nie chce nawet słyszeć o tym, że mógłby na scenę nie wyjść i zawieść swojego widza. Zresztą, to jego ukochana praca, którą wybrał z wielkiej pasji i miłości i teraz miałby tak po prostu się wycofać.

Spektakl ten toczy się swoim rytmem, powiedziałabym nawet że trochę w zwolnionym tempie, a wiele jego części przenosi się na czas rzeczywisty. Nic jednak nie dzieje się tutaj bez przyczyny, a sama forma i długość tego dzieła ani przez moment nie powinna nużyć swojego widza. Otrzymujemy dzieło o zwartej strukturze, które pokazując świat za kulisami daje wyraźny rys zawodu aktora ze wszystkimi jego dobrymi i złymi elementami. W spektaklu tym jest coś więcej niż tylko sceniczna sztuka, która dokądś próbuje zaprowadzić swojego widza, tutaj otrzymujemy dzieło które przez sam fakt swej opowieści dochodzi do istoty aktorstwa i bycia na scenie. Dochodzi do rzeczy, które mieszczą się w sformułowaniu, że tylko śmierć aktora zwolni go z zagrania roli w danym spektaklu. Jak widać, dla Adama Sajnuka punkt ciężkości padł na samo słowo aktor i reżyser próbując rozpatrywać go na różne sposoby i pod różnym kątem tworzy dzieło intrygujące i ważne w swym przekazie. Nie dziwi fakt, że sztuka, chociaż tak przerysowane w samym przekazie jest niezwykle prawdziwa i szczera. Sam reżyser przecież niejednokrotnie stanął na scenie jako aktor, więc żadne uczucia i rozterki tej drugiej strony nie są mu obce. To zapewne i nie tylko pomogło mu w interpretacji sztuki Ronalda Harwooda The Dresser.

Ale jak wspominałam na początku, Garderobiany to przede wszystkim pokaz umiejętności aktorskich. Na scenie przecież główne role odgrywają Janusz Gajos i Jan Englert. Ich talent zachwyca. Dla ich talentu tę sztukę warto zobaczyć. Z bagażem niemałego doświadczenia mogą wykorzystywać cały wachlarze emocji, żeby swoje postacie ożywić i zrobić z nich pełnokrwistych bohaterów. Tak bez wątpienia się dzieje, a to co pokazują jest nie tylko oddaniem swoich ról, ale grą prawdziwą, szczerą, lekką i swobodną. Grą samą w sobie. I chociaż ich blask przyćmiewa, stworzone przez nich postacie nie żyją same na scenie i z całą świadomością powiedzieć można że straciłyby wiele ze swego istnienia, gdyby nie otoczyła ich cała grupa innych ról. Różnobarwnych postaci. Mamy przecież na scenie Beatę Ścibakównę, Edytę Olszówkę i Michalinę Łabacz – w rolach kobiet silnych, twardych, uczuciowych, ale też przebiegłych i sprytnych. I w epizodycznych rolach Jacka Mikołajczaka i Karola Pochecia, jako dodatki do całości, które w sposób idealny podkreślą charakter głównych bohaterów, ich temperament i pogląd na świat.

/fot. Tomasz Urbanek/
Garderobiany
autor: Ronald Harwood
tytuł: Garderobiany
tytuł oryginalny: The Dresser
autor przekładu: Michał Ronikier
reżyseria: Adam Sajnuk
scenografia: Katarzyna Adamczyk
muzyka: Michał Lamża
asystentka reżysera: Karolina Matuszewska 
realizatorzy światła: Bartosz Bil, Adam Jakubowski, Dariusz Wieczorek
realizatorzy dźwięku: Marcin Kotwa, Maciej Rybicki
obsada: Janusz Gajos, Jan Englert, Beata Ścibakówna, Edyta Olszówka, Jacek Mikołajczak, Karol Pocheć, Michalina Łabacz

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE