Iluzje, reż. Wojciech Urbański

13:21

Iluzja, jako złudzenie, coś czego nie ma w rzeczywistości. Iluzja, jako coś czym człowiek żyje na co dzień. W najnowszym spektaklu Wojciecha Urbańskiego przygotowanym wraz ze studentami Akademii Teatralnej słowo to nabiera nowego znaczenia. Zadaje pytania o sens istnienia, o bycie z drugim człowiekiem. W końcu, słowo to wchodzi w relację z uczuciem, z miłością, która jak się okazuje w rzeczywistości istnieje naprawdę… chociaż bywają momenty, że trudno w nią uwierzyć

/fot. Bartek Warzecha/

Tekst Iwana Wyrypajewa na bazie, którego powstaje spektakl to sztuka, rzec można, wyłącznie na czterech aktorów. Dla odmiany a może i dla przekory Wojciech Urbański robi spektakl, w którym pojawia się aż jedenaście postaci. Wszyscy (o dziwo) znajdą w Iluzjach swoje miejsce. Swój czas i chwilę na pokazanie nie tylko aktorskich umiejętności, ale również odpowiednio przygotowanego warsztatu. Widać, że zamysł reżysera był dobrze przemyślany i opracowany i przede wszystkim idealnie dopasowany do grających w nim aktorów. Nie da się ukryć, że Wojciech Urbański musiał dobrze poznać swoich podopiecznych, aby ci podążyli za jego zamysłem i potrafili ukazać najważniejszy sens tego spektaklu. A zadanie to wcale nie było łatwe, bo nikt nie chciał (i nie powinien) popaść tutaj w zbędny patos, tylko stworzyć coś co potrafi poruszyć i wzruszyć, rozbawić ale też dać pole do refleksji i chwili zatrzymania się. Bo przecież historia o czwórce zakochanych ludzi powinna być czymś ponad zwykłą opowieść, którą rzucić można w pośpiechu. Powinna stać się dziełem, które po prostu pozwoli uwierzyć.

Aktorzy od samego początku trwania spektaklu igrali ze swoim widzem. Opowiadali skrajnie smutne historie, aby potem obrócić je w żart. Śmiali się głośno, aby za chwilę poruszyć w widzu jego każdą emocję, a nawet doprowadzić na skraj rozpaczy. To była taka zabawa, w której widz skazany był na przegraną. Bo aktorzy tak kreowali swoje opowieści, że trudno było wyjść gdzieś poza ich ramy. Dosłownie i w przenośni, każda myśl oplatała to co scena sobą niosła. Momentami tak, że trudno było powstrzymać własne emocje. A przecież mamy scenę, a na niej fikcję, przynajmniej tak powinno być w założeniu, bo kiedy każdy z aktorów rozpoczyna swoją cześć spektaklu ta fikcja ulatuje i zostaje prawda… taka najprawdziwsza. Za którą chce się podążać. Dostajemy na scenie realne postacie, realny świat. Realne prawdy i całą masę słów obok których nie da się przejść obojętnie. Nad każdym z nich wypadałoby się pochylić, a my to robimy podążając za aktorami.

Iluzje Wojciecha Urbańskiego potrafiły dać widzowi cały wachlarz przeżyć i to podczas spektaklu trwającego nieco ponad godzinę. Sama dawno nie widziałam sztuki, która by aż tak wpłynęła na mnie samą. Patrzyłam na scenę, na której praktycznie nie było nic, kilka rekwizytów i na tym koniec. Ze sceny zaś dostawałam cztery różne historie i to właściwie bez zbędnego kolorytu. Tak właściwie, mogłabym powiedzieć, że nic w tym nadzwyczajnego nie było, bo przecież każdy może coś opowiedzieć. Ale to w jaki sposób zrobili to aktorzy, w jaki sposób reżyser porozkładał akcenty tej sztuki, w jaki sposób muzyka współgrała ze światłem jednym słowem -zachwycało. Robiło ogromne wrażenie, którego po prostu nie miało się dosyć.

/fot. Bartek Warzecha/
Iluzje
tekst: Iwan Wyrypajew
reżyseria: Wojciech Urbański
autor przekładu: Agnieszka Lubomira Piotrowska
asystent reżysera: Karolina Szczypek
scenografia i kostiumy: Ewa Gdowiok
muzyka: Wojtek Urbański
światło: Paulina Góral
ruch sceniczny: Aneta Jankowska
obsada: Karolina Charkiewicz, Zofia Domalik, Anna Lemieszek, Agata Różycka, Hanna Skarga, Marcin Bubółka, Michał Klawiter, Vova Makovskyi, Henryk Simon, Marcin Stępniak, Kamil Suszczyk

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE