Trójwymiarowość postaci - rozmowa z Pauliną Gałązką

13:05

Rola Antygony, którą zagrała w Teatrze Ateneum w Warszawie urzekła mnie całkowicie. Pozwoliła spojrzeć na tę postać z zupełnie innej, nieznanej dotąd, strony. I chyba nie ma takiej roli, czy to na teatralnych deskach czy na srebrnym ekranie, w której Paulina Gałązka nie sprawdziłaby się perfekcyjnie. A ma na to naprawdę bardzo dobry patent

/fot. Bartek Warzecha/

Agnieszka Kobroń: Trochę cofniemy się w czasie, bo chciałabym dowiedzieć się czy miałaś w szkole jakąś lekturę, za którą wyjątkowo nie przepadałaś?
Paulina Gałązka: Oczywiście, że tak i z tego co pamiętam była to książka, którą mieliśmy przeczytać w pierwszej klasie podstawówki, Pilot i ja. Jakoś nie mogłam się z nią pogodzić, chyba czułam się bardziej dorosła niż grupa osób, którym ta książka była dedykowana.

Pytam oto nieprzypadkowo, ponieważ jedną z takich książek za którymi ja nie przepadałam była Antygona Sofoklesa. I nagle oglądam na scenie Teatru Ateneum spektakl o tym samym tytule, w którym grasz główną rolę. Muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczona.
Bardzo mi miło, cieszę się że tak mówisz.

Grasz Antygonę, tytułową postać, trudno było wcielić się w tę rolę? Bo jak wiemy Antygona jest dość dramatyczną bohaterką, ale z drugiej strony dość skrytą, w tekście Sofoklesa nie dopatrzymy się jakiejś głębszej jej charakterystyki.
Nie ukrywam, że to było dość trudne zadanie, w którym trzeba było zderzyć nieco dawne i współczesne czasy. Bo żeby zrozumieć tę postać już na początku, trzeba było postawić sobie bardzo dużo pytań o to kim by była w dzisiejszych czasach, o co mogłaby walczyć, czemu mogłaby się poświęcić. Zwłaszcza, że w naszym spektaklu spotykamy Antygonę już w trakcie jakiegoś konfliktu, od razu wchodzimy w sam środek jej życia. Wiemy że coś się dzieje, że jest źle, ale nie wiemy co było tego przyczyną. Dlatego głównym zadaniem moim i wszystkich aktorów było tak zbudować postaci, aby były wiarygodne.

Podwójnie trudne zadanie.
Oczywiście, że tak, ale my staraliśmy się skupiać na relacjach rodzinnych i poprzez nie wiele emocji czy sytuacji budować. Dzięki temu powstało naprawdę kilka dobrych pomysłów, niestety nie wszystko mogło zmieścić się w tej sztuce. Bo jest po prostu krótka, trwa niewiele ponad godzinę.

To dużo czy mało jak na Antygonę?
Mnie się osobiście wydaje, że zdecydowanie za krótko, bo moglibyśmy jeszcze parę słów o tym tekście powiedzieć, a tak dostajemy tylko jego skrót. Powiedziałabym, że otrzymaliśmy taką Antygonę w pigułce. Być może dla kogoś będzie to wygodniejsze i łatwiejsze do przyswojenia ze względu na tragizm, który jest tutaj bardzo wymowny. A ktoś może powiedzieć wręcz odwrotnie…

Ale ten tragizm jest bardzo dobrze w waszym spektaklu przedstawiony, bo ja go dostrzegam u każdej z postaci.
Tylko, że oprócz tego tragizmu postaci chcieliśmy pokazać coś jeszcze, trochę uszlachetnić naszych bohaterów żeby ta historia była uniwersalna i niekoniecznie umiejscowiona w jakimś konkretnym czasie. Już sam Sofokles pokazuje nam w swoim tekście wielostronny konflikt pomiędzy prawem politycznym a prawem moralnym, pomiędzy prawem ludzkim a prawem boskim, co w dzisiejszych czasach staje się niezwykle ważne.

Dalszą cześć wywiadu możecie przeczytać tutaj.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE