Jesteśmy sami czy samotni? - rozmowa z Piotrem Polkiem

13:12

Przerażający obraz samotności. Człowiek, którego życie oparło się na złudzeniu. Tak w wielkim skrócie można powiedzieć o spektaklu Akompaniator w reżyserii Adama Sajnuka. O dziele, które potrafi obudzić w człowieku niejedną emocję. W postać tytułowego bohatera wciela się Piotr Polk, chociaż początkowo nie widział siebie w tej roli. Co zatem spowodowało, że zmienił zdanie? Co takiego skrywa w sobie Akompaniator?


Agnieszka Kobroń: Czy według ciebie samotność to domena naszych czasów?
Piotr Polk: Samotność to nie tyle domena naszych czasów, to cecha charakteru wpisana w nasz ludzki byt. To nie jest coś, przed czym jesteśmy w stanie uciec, czego możemy uniknąć. To po prostu w nas jest. I mimo tego, że człowiek bywa zwierzęciem stadnym, ma takie momenty w życiu, kiedy chce i potrzebuje być sam ze sobą. Z dala od zgiełku i tłumu. Mimo szczęścia, potrzebuje własnej przestrzeni, własnej samotni, bo tylko wtedy może usłyszeć sam siebie, a nie tylko słuchać tego co inni mówią.

Ale ta samotność ma dzisiaj chyba trochę inny wymiar...
…bo trudno być samotnym w momencie, kiedy otoczeni jesteśmy laptopami, tabletami, telefonami. Wtedy tworzy się inny wymiar samotności, o którym prawdopodobnie mówisz. Dzisiejsza samotność polega głównie na tym, że człowiek nie potrafi rozmawiać, więc wybiera życie w samotności. Owszem, potrafi się komunikować, ale nie rozmawiać. Potrafi pisać skrótami myślowymi, przy pomocy jakiś dziwnych znaków, ale nie potrafi powiedzieć do drugiej osoby: „kocham cię, potrzebuję cię”.

Wydaje mi się, że taka samotność, w której zapominamy o tym, jak ważny jest kontakt z drugim człowiekiem, może doprowadzić nas do pewnego rodzaju szaleństwa czy obłędu.
Oczywiście. I to jest przede wszystkim kwestia tego, na ile my sami jesteśmy w sobie pozbierani i jak silny mamy charakter. Bo jeżeli w którymś momencie swojego życia zatracimy wartości, to możemy się obudzić we własnym szaleństwie. Nawet nie wiedząc, kiedy to się stało.

Jedynym sposobem wydaje się odcięcie od wszystkiego, chociaż dzisiaj coraz bardziej niemożliwym do zrealizowania.
Moim zdaniem nie da się już odciąć. Dzisiaj jest to po prostu niemożliwe. Według mnie musi, przyjść jakieś katharsis, które to zmieni. Kataklizm, który nagle spowoduje, że docenimy zdolność przeżycia, że docenimy dach, który mamy nad głową, drugiego człowiek obok, a nie tylko jego profil. Zwykłe, proste rzeczy, o których w tym przepychu i pędzie zapominamy. Musi stać się coś co sprawi, że dostaniemy ten przysłowiowy kubeł lodowatej wody na głowę.

A ty potrafisz bywać samotnym? Potrafisz odciąć się od wszystkiego? Bo już z racji twojego zawodu wydaje mi się to wręcz nierealne.
Nie mam zbyt dużo wolnego czasu, który mógłbym poświęcić sobie. Mój dzień właściwie zawsze wygląda tak samo, wstaje wcześnie rano i biegnę na plan. A to wiąże się z tym, że zaraz będzie obok mnie tłum ludzi. Kończę plan i biegnę do teatru, a tam znowu tłum innych ludzi. Dopiero kiedy wracam do domu, mogę sięgnąć po taką, w dobrym tego słowa znaczeniu, pustkę. Oczywiście, że chciałbym i czasami tęsknie do takiego momentu, w którym mógłbym na dłużej być sam. Nie samotny, ale sam. Takich momentów najzwyczajniej w świecie potrzebujemy wszyscy. Tylko trzeba być uważnym, bo granica pomiędzy samotnością, a byciem samotnym jest naprawdę cienka.

Dalszą część wywiadu znajdziecie tutaj.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE