SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw, reż. Emilian Kamiński

09:43

To nie o miłości w Zakopanem wypada tutaj mówić, tylko o zdradach i romansach, które działy się w jednym z tamtejszych hoteli. A patrząc na to, co połączyło losy kilku bohaterów sztuki SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw w reżyserii Emiliana Kamińskiego działy się tam rzeczy naprawdę dziwne

/fot. Rafał Latoszek/

Była wierna żona (Paulina Holtz), która to musiała wyskakiwać oknem, aby ukryć się przed mężem. Wierny mąż (Rafał Szałajko), który udawał, że poślubił inną kobietę niż to w urzędowych papierach zapisano. Biznesmen (Jacek Rozenek) trwoniący niemałe pieniądze na kochankę-aktorkę (Anna Powierza). Przewrażliwiony właściciel hotelu (Piotr Ligienza), który to bawił się w reżyserowanie jasełek. I oczywiście fałszywy góral (Piotr Skarga) sypiący życiowymi mądrościami na każdym kroku. I tak w tym małym hoteliku, a rzec można bagienku, żyć zaczęły dwa małżeństwa i pracownicy hotelu. Każdy przekonany o słuszności swoich racji poczynał tak jak wydawało mu się dobrze, oczywiście aby to on właśnie wyszedł na danej sprawie najlepiej. Lecz jak się okazało drobna pomyłka właściciela hotelu sprawiła, że intryga zaczęła gonić intrygę, a kłamstwo uciekać przed prawdą. Ale nie da się ukryć było dość zabawnie. Sztuka, która wyszła spod ręki Emiliana Kamińskiego mieściła w sobie całe mnóstwo anegdot i zabawnych zwrotów, które sprawdzały się na scenie. Czasami – czemu nie zaprzeczę - ocierała się o granicę kiczu, ale po kilku takich otarciach na nowo stawała na nogi. I nabierała tempa. Może było trochę nierównomiernie, a gorsze momenty trwały czasami dość długo, ale aktorska gra ratowała tworzące się sytuacje.

Bez wątpienia urzekała gra Piotra Ligienzy, który uczynił swojego bohatera najbardziej z emocjonalnych postaci. Na jego twarzy jego rysowała się każda emocja, która właśnie targała jego bohaterem. Potrafił śmiać się i płakać jednocześnie. A przy tym wiernie trwając w określonej mu formie dawał popis swojego scenicznego doświadczenia. A to w jaki sposób potrafił się tym zabawić, a także przerysować swojego bohatera sprawiło, że już po zakończeniu sztuki to jemu dedykowałam największe brawa. Był jeszcze Piotr Skarga, w roli górala. Nazwać go wypada przodownikiem całego spektaklu, bo to ona rządził sceną. To on nadawał jej kolorytu i ustawiał postacie wedle charakteru swojego bohatera. I co by nie mówić to za jego sprawą na scenie panowała tak wesoła i zabawna atmosfera. Na grę pozostałych aktorów nie patrzę już tak przychylnym okiem, bo z nimi było podobnie jak z całą sztuką, czyli ocierali się o granicę kiczu, aby po kilku takich otarciach na nowo stanąć na nogi. I nabrać tempa w swojej grze.

Ale jakby ostatecznie w kwestii aktorstwa dziać się nie miało, to ten Salon Ponętnych Alternatyw wydarzał się w idealnej scenografii, aż powiedzieć wypada, że ściągniętej wprost z podnóża Giewontu. Nie zabrakło charakterystycznych dla górali motywów okraszonych przy tym wysokim standardem, który to panować miał w tym (powiedzmy) ekskluzywnym hotelu. Zadbano oto, aby na scenie panował przepych zgodny z normami jakie znane są wszystkim odwiedzającym Zakopane. Zadbano także o język, aby wczuć się jeszcze dokładniej w klimat. Dlatego na scenie nie zabraknie ani gwary góralskiej ani mowy śląskiej – to tak dla równowagi. A wykorzystanie tego zabiegu było strzałem w dziesiątkę, bo dzięki temu na scenie można było pozwolić na powiedzenie dużo więcej, ale to już wyłapią widzowie, którzy spektakl zdecydują się obejrzeć. Osobiście polecam, bo jak dla mnie była to lekka i przyjemna komedia, która tak jak to bywa w jej zamiarze dostarczyła rozrywki. I chociaż na trochę rzeczy narzekam to w ogólnym swoim rozrachunku cieszę się, że na scenie mogłam zobaczyć takie kreacje Piotra Ligienzy i Piotra Skargi.


SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw
Teatr Kamienica
autor, reżyseria: Emilian Kamiński
scenografia i kostiumy: Andrzej Lewczuk
obsada: Paulina Holtz, Joanna Opozda/Agata Załęcka, Anna Powierza, Arkadiusz Janiczek / Rafał Szałajko, Piotr Ligienza, Jacek Rozenek, Piotr Skarga / Emilian Kamiński

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE