Diabły, reż. Agnieszka Błońska

10:54

W tym spektaklu Diabły tematem głównym (i najważniejszym) staje się kobieta. Rzec by się chciało, że wreszcie, bo prawda jest taka że częściej jednak o tej drugiej płci wspominamy. A tu proszę Agnieszka Błońska nadając nieco demoniczny rys postaci kobiecej stawia ją na piedestale. A właściwie stawia je na piedestale, bo sześć aktorek to sześć zupełnie różnych postaci. Sześć zupełnie różnych kobiet. Sześć zupełnie różnych perspektyw. A naszym zadaniem, będzie przyglądać się wprost ich działaniom, czynom, tym jak żyją w społeczeństwie, wśród ludzi

/fot. Magda Hueckel/

Wreszcie na teatralnych deskach zobaczymy obrazy kobiet, które są pewne siebie i swojej seksualności, pewne swoich poglądów i swojego spojrzenia na świat, pewne świata i jego miejsca w nim. A demoniczny rys, którego nadaje im w spektaklu Agnieszka Błońska pomaga wyjść wreszcie z cienia i przemówić swoim głosem. Szczerym. Mocnym. Prawdziwym. I łamiąc przy tym granicę dobrego smaku, przełamują każde tabu. Wychodzą na scenę aby porozmawiać o kobietach wprost, bez niepotrzebnego zakłamywania rzeczywistości. Wychodzą z misją, z manifestem (z tym, że każda z aktorem ma swoje własne orędzie trochę prywatne a trochę dopisane przez Joannę Wichowską odpowiedzialną za scenariusz i dramaturgię), który ma wreszcie umiejscowić kobietę na równi ze wszystkimi. Bez zbędnych podziałów na płeć, orientację czy jakąkolwiek inną zmienną. To już nie świat ułomnych kobiet i silnych mężczyzn, bo nareszcie przyszedł czas kiedy wszyscy możemy stać się jedną i zwartą grupą, dążącą do wspólnego celu.

Tutaj aktorzy wprost mówią do swojego widza. Zadają mu pytania, proszą o opinię. Wciągają w stworzoną przez siebie grę. Są w tym niebywale bezpośredni, co w pewnym stopniu pozwala i widzom zostawić za sobą tę granicę tabu, która dotyczy już nie tylko seksualności czy cielesności, ale równie tabu zahaczającego o społeczeństwo czy kościół. Ich gra jest jednocześnie komentarzem do obecnej sytuacji czy też nastrojów w kraju. A oni nie boją się tego komentować, mówić otwarcie o tym co czują. Siedmiu aktorów. Sześć aktorek i jeden aktor. Dla całości ten podział ma ogromne znaczenie. Dla gry żadnego. Wszyscy grają na równi i na jedno konto. Są zwartą grupą, która wspólnymi siłami potrafi działać i grać. Która łączy się w jedność, a przede wszystkim wspiera. Bo kiedy przychodzi głośno porozmawiać o tematach zabronionych społecznie bez wspólnego zrozumienia nie miałoby to żadnego znaczenia. A tutaj? Idealnie łączą się i mieszają, grają swoje role. Tak aby na sam koniec postawić na pytanie: kim my tak naprawdę jesteśmy? A wszystko to zwieńczone jest wykładem na temat żeńskiego układu płciowego. Więc, jak już zostało wspomniane mówić będziemy tylko i wyłącznie o kobietach. I mimo tematyki, na której skupia się reżyserka. Mimo próby zamanifestowania ważności kobiet w tym spektaklu, co do całości mam mieszane uczucia. Bo pomimo tych wielu dobrych i prześmiewczych scen pojawiają się i takie, które są daleko za granicą dobrego smaku, jak chociażby narysowanie na piersiach Oksany Czerkaszyna symbolu Polski Walczącej.

Błońska, pod płaszczykiem odważnej formy tworzy na scenie pewnego rodzaju podział, któremu jakoś wewnętrznie jestem bardzo przeciwna. Cały czas walczymy o równość, cały czas mówimy o walce z mową nienawiści. Cały czas staramy się wyzbyć tego okropnego przekonania, że któraś z płci jest lepsza, że ktoś jest lepszy. Wszystkich staramy się kłaść na jednym stopniu. Nie eksponując. Nie wywyższając. A tutaj mam wrażenie, że kobieta staje się najlepsza. Że zaczynamy walczyć z mężczyzną. Że reżyserka gdzieś zapomniała, że w całej tej walce chodzi przecież o równouprawnienie. I tak jak bardzo rozumiem kierunek, w którym poszła oraz to w jaki sposób oddaje hołd kobietom, tak nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego odwracamy się od sformułowania, że tak naprawdę nie ma lepszych i gorszych, a kobiety i mężczyźni są wobec siebie równi. Po co nam nowa walka uderzająca w mężczyzn?

/fot. Magda Hueckel/
Diabły
inspirowane motywami z opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza pt. „Matka Joanna od Aniołów”
reżyseria: Agnieszka Błońska
scenariusz i dramaturgia: Joanna Wichowska
scenografia: Robert Rumas
choreografia: Nina Chyżna
projekcje wideo i światło: Artur Sienicki
kostiumy: Arek Ślesiński
opracowanie muzyczne: Agnieszka Błońska, Oksana Czerkaszyna, Arkadiusz Brykalski, Karolina Adamczyk
asystentka reżyserki: Krystyna Bednarek
inspicjentka: Barbara Sadowska
obsada: Karolina Adamczyk, Klara Bielawka, Aleksandra Bożek, Arkadiusz Brykalski, Oksana Czerkaszyna (gośc.), Natalia Łągiewczyk, Maria Robaszkiewicz

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE