Bette & Joan, reż. Sylwester Biraga

09:21

Konflikt pomiędzy Bette Davis i Joan Crawford był ponoć jednym z najgłośniejszych i najdłużej trwających w historii (po dziś dzień). Trwał blisko 50 lat. Wielkie divy hollywoodzkiego kina nienawidziły się aż do śmierci i do końca swoich dni potrafiły być dla siebie podłe, ośmieszając się wzajemnie. I żeby nie było wątpliwości, robiły to publicznie. W spektaklu Bette&Joan w reżyserii Sylwestra Biraga możemy zza kulis obejrzeć krótki wycinek trwającego konfliktu


Bette i Joan spotykamy w momencie kiedy ich konflikt trwa w najlepsze a wiek pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza w tym hollywoodzkim światku. Nie wpiszą się już w żadną kasową produkcję, przynajmniej tak sądzono, bo utraciły swoją młodość i powabność. Obie były po prostu paniami po 50-siątce. Spotykamy je na planie filmu Co się zdarzyło Baby Jane? (1962 rok), który został wyreżyserowany i wyprodukowany przez Roberta Aldricha. A one wierzyły, że ten film pozwoli im wrócić do czołówki największych gwiazd kina na nowo. To, że zgodziły się w nim zagrać razem można poniekąd uznać za cud, albo idealną chęć do zemsty (bo przecież o taką na planie filmowy nietrudno). Chociaż jak sami szybko się przekonamy, obie aktorki walczyły tutaj o polepszenie swego bytu i mówiąc dosłownie – dobre pieniądze.

Spektakl, którego stajemy się uczestnikami i świadkami jednocześnie (to przecież my jako jedyni mamy możliwość obejrzenia tego co dzieje się w garderobach aktorek) pokazuje, jak wiele te kobiety łączy. Są pracowite i niebywale utalentowane, obie zdeterminowane i gotowe na wszystko, a przy tym uparte i po prostu strasznie nieszczęśliwe w życiu prywatnym. I każda z nich ma jeszcze większy talent, do ukrywania tego co ją boli, przeraża czy przytłacza. A jak wszyscy doskonale wiemy, najbardziej w drugiej osobie nie lubimy tego co jest naszym przywarem. Dlatego ten konflikt nie może się po prostu skończyć. Tylko z biegiem lat coraz bardziej zaostrza. Bo jak nie zazdrościć koleżance po fachu kolejnego Oscara, kolejnego męża, kolejnego dobrego filmu, kolejnego sukcesu, większego majątku. To jest pętla, która zaciska się coraz bardziej na szyi każdej z nich. Przez to, że nie potrafią odpuścić, pogrążając się w wykreowanym przez siebie bagienku coraz bardziej.

W naszej polskiej krainie też znajdzie się wiele takich konfliktów, mniejszych i większych. Sytuacji kiedy podkrada się rolę, załatwia coś za plecami i tych momentów kiedy na złość z uśmiechem na twarzy robi się koleżance z sąsiedniej garderoby. Ale jak wszyscy doskonale wiemy, nie tylko w tym artystycznym świecie zdarzają się konflikty, ale i w życiu każdego z nas. Przecież nie wszystkich musimy lubić czy darzyć sympatią, a to co zadziewa się na scenie jest idealnym pole do pokazania tego jak potrafimy być wredni. Jak wiele jesteśmy w stanie zrobić i poświęcić, aby tylko komuś dokopać, bez mrugnięcia okiem. Jeśli powiem, że taka nasza ludzka natura to czy zabrzmię źle? Sylwester Biraga (którego zresztą w epizodycznej roli zobaczymy na scenie) opowiadając o tym najsłynniejszym konflikcie tworzy dwa światy, które widz może sobie tak naprawdę wybrać. Reżyser umiejętnie te światy łączy i oddaje w nasze ręce, a my możemy z nim zrobić, tak naprawdę, co tylko chcemy. W zależności od dnia czy targających nami emocjami.

Bo dla niektórych, będzie to po prostu dobry i zabawny spektakl, przedstawiający autentyczny konflikt sławnych aktorek, w którym nie zabraknie groteski i żartu, autentyczności i wielobarwności postaci zarazem. Opowiedziany w sposób prosty, ale jednocześnie umieszczony w ramach pewnej tajemnicy, którą hollywoodzkie aktorki skrywają. Ale dla niektórych widzów, którzy doszukiwać będą się tutaj kolejnej warstwy, będzie to spektakl o człowieku, który dla osiągnięcia własnych celów i własnej korzyści jest w stanie zrobić wiele. O człowieku, którego nienawiść wygrywa nad każdą emocją i to ona prowadzi jego życie określoną ścieżką. W końcu spektakl o człowieku, który najzwyczajniej nie potrafi odpuścić i po prostu wybaczyć a zacietrzewia się we własnych myślach i pragnieniu zemsty. Dlatego to już przestaje być spektakl o jakimś konflikcie jakiś aktorek, a staje się spektaklem o życiu, o problemach dnia codziennego, o wzlotach i upadkach własnych pragnień, które tak naprawdę dotyczyć może każdego z nas.

Ale nie zapomnijmy o rzeczy najważniejszej, która wybija się na pierwszy plan od początku spektaklu. O grze aktorskiej, która jest po prostu doskonała. Halina Chrobak (Joan Crawford) i Marzena Trybała (Bette Davis) są w tym spektaklu po prostu obłędne. Dają popis swojego talentu, doświadczenia i całego wachlarza umiejętności. Tak, że od pierwszych minut spektaklu my-widzowie, bez jakiegokolwiek „ale”, ruszamy z nimi w tę podróż, aby dowiedzieć się o początkach konfliktu czy też jego zwrotach i zawirowaniach. Nie protestujemy, a dajemy się prowadzić za rękę, bo jesteśmy niezwykle ciekawi co będzie dalej. Jak potoczą się losy Joan i Bette. Nie ukrywam, że trochę z tropu zbiła mnie „krótka” przerwa po ponad trzydziestu minutach spektaklu, a patrząc na to że przerwa trwała 20 minut to można by było w tym czasie śmiało zrobić drugi akt. Ale tu od widza wymagano cierpliwości, aby dalszą część spektaklu zobaczyć. Ale już nie czepiając się szczegółów, uważam że warto obejrzeć ten spektakl zarówno dla samej historii, dla kreacji aktorskich jak i dla tematu który porusza i w krzywym zwierciadle pokazuje człowieka.
Bette & Joan
Teatr Druga Strefa
autor: Anton Burge
reżyseria i scenografia: Sylwester Biraga
tłumaczenie: Michał Ignar
kostiumy: Marcin Żak
make-up: Natalia Kida
foto: Marcin Wiśnios
technika: Eligiusz Baranowski
obsada: Halina Chrobak,Marzena Trybała, Sylwester Biraga

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE