Trudy życia Adasia M. - rozmowa z Anetą Muczyń i Mateuszem Grydlikiem

12:19

Tej postaci chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, bo jej sława nie przemija. A to jak bardzo jest postacią kultową nie podlega żadnym dyskusjom. Przed Państwem Adaś Miauczyński w teatralnej adaptacji Dnia Świra, której reżyserii podjęła się Aneta Muczyń. - […] przygotowując tę rolę rozmawiałem z wieloma osobami i zadziwiające jest to jak wiele z nich identyfikuje się z Adasiem Miauczyńskim. Jak wiele z nich zmaga się z lękami, natręctwami, rozmaitymi paranojami, cichymi przekonaniami czy też mocno wdrukowanymi schematami życia - mówi odtwórca głównej roli Mateusz Grydlik

/fot. Magdalena Wdowicz-Wierzbowska/

Agnieszka Kobroń: Wypada nam chyba tę rozmowę zacząć od początków powstania spektaklu Dzień Świra. Jak to się stało, że zdecydowałaś się wyreżyserować tak kultowe dzieło, zarówno jeśli chodzi o tekst jak i film Marka Koterskiego?
Aneta Muczyń: Kiedy zapadła decyzja, że wyprodukujemy nowy tytuł teatralny w Białołęckim Ośrodku Kultury (BOK) musieliśmy się dobrze zastanowić co to będzie, bo jak sama nazwa wskazuje nie jesteśmy teatrem a ośrodkiem kultury. To miał być spektakl, którego tytuł będzie nośny, ale też rozpoznawalny, zaś tekst nie powinien być przesadnie posępny z racji tego, że mamy takie czasy a nie inne. Przygotowałam więc kilkanaście różnych propozycji, z których Karolina Adelt-Paprocka, dyrektor BOK, wybrała właśnie Dzień Świra.

Proponując tych kilkanaście tytułów rozumiem, że byłaś gotowa wyreżyserować każdy z nich?
A.M.: To był całkowicie świadomy wybór, a więc były to tytuły z którymi jako reżyserka byłam gotowa się zmierzyć. Dzień Świra był jedną z ostatnich moich propozycji i ta spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. I jak już wybór się dokonał, zaczęłam wnikliwą lekturę scenariusza, a przypomnijmy, że najpierw był tekst teatralny a dopiero później film, który znamy wszyscy. Ja sama kilka razy go obejrzałam, ale to było naprawdę dawno temu. Dlatego kiedy zaczęłam analizować sztukę, to najpierw złapałam się za głowę, a następnie przestraszyłam swojej rekomendacji. Bo Dzień Świra to naprawdę bardzo trudny tekst na scenę i jak się czyta tę pierwszą wersję napisaną przez Koterskiego, to ona w ogóle nie przypomina filmu. Zresztą, ten tekst ma w podtytule: „m o n o l o g tragikomiczny w trzech odsłonach na dowolną ilość osób”, a wiadomo, że scena karmi się dialogami, a tu jest ich bardzo mało.

Czy ty też złapałeś się za głowę jak dowiedziałeś się, że zostaniesz Adasiem Miauczyńskim?
Mateusz Grydlik: Tu jest zupełnie inaczej, bo o tego rodzaju roli prawdopodobnie wielu moich kolegów po fachu marzy. Nie chce tutaj nic uogólniać, ale ten tekst daje możliwość, żeby pokazać widzowi wielki wachlarz swoich emocji i warsztatu, jak również pozwala nam-aktorom wiele dowiedzieć się o samym sobie. Ja się nie zastanawiałem czy chcę taką rolę, po prostu kiedy pojawiła się okazja, zrobiłem wszystko żeby tę rolę dostać. I z takim przekonaniem poszedłem na casting. Każdy aktor ma jakiś bagaż, zestaw przeżyć czy doświadczeń które go predestynują do jakiejś roli i mimo że jest pewna różnica w wyglądzie między mną, a bohaterem w tekście pisanym, wyglądam młodziej chociaż wiekiem jestem zbliżony, to wydaje mi się, że coś między nami zarezonowało.

Dalszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE