Przebudzenie Wiosny, reż. Dariusz Szymor

22:12

Kiedy w wieku dwudziestu siedmiu lat Frank Wedekind napisał swój pierwszy dramat nikt –  a on sam już w szczególności – nie przypuszczał, że Przebudzenie wiosny. Tragedia dziecięca okaże się czymś na znak dzieła wielkiego, którego tematyka nawet po blisko stu dwudziestu trzech latach będzie wciąż żywa. Autor oparł się na osobistych przeżycia i doświadczeniach, i doszedł do jednego (prostego) wniosku: „lepiej wiedzieć”

/fot. Tom Kretschmer/

Do podobnego wniosku doszedł Dariusz Szymor, który wykorzystując dramat Frank Wedekinda przedstawił publiczności swoją własną wizję Przebudzenia wiosny. Tragedii dziecięcej. I właśnie ten spektakl (nazwany Przebudzeniem Wiosny) oficjalnie otworzył Teatr Nowe Przestrzenie. Publiczność usadowiła się po dwóch stronach „czegoś”, co fachowo zwą sceną. Czarne kurtyny oddzieliły widzów od przestrzeni, w której grali aktorzy. To pozwoliło czuć się „bezkarnie” w oglądaniu całej sztuki. Widzowie mogli podglądać do woli, dopowiadając sobie brakujące elementy spektaklu, których nie zdołali wyłapać za zasłony. Jednak, kiedy aktorzy zbliżali się do oddzielającej kurtyny spoglądając w oczy publiczność, wtedy następowała demaskacja tego, co za wszelką cenę próbowano ukryć. Demaskacje tego, co pozornie dla każdego widza z osobna miało stać się jego „słodką tajemnicą”.

Aktorzy wykonując nienaturalne ruchy niczym marionetki, pokazywali, jakim to spektaklem jest całe życie. Zmieniając maskę po masce zmieniali swoje oblicza, próbując rozwiązać najbardziej skomplikowane „zagadki świata”. Aktorzy to dzieci, dla których świat nadal był niezrozumiały, a próby wytłumaczenia im przez dorosłych tego, co chcieli wiedzieć za każdy razem miały katastrofalny skutek. Niewiedza doprowadziła do tragedii. I tak oto poznajemy Wendle (Marcelina Bożek)– czternastolatkę, która próbuje wyciągnąć od matki „tajemnicę” własnych narodzin. Kobieta na swój sposób tłumaczy córce „skąd biorą się dzieci” jeszcze bardziej zaciemniając jej obraz prawdy. Nic więc dziwnego, że Wendla ciekawa nowych doznań decyduje się na współżycie ze swoim kolegą - bez żadnych zahamowań. Zajście w ciążę matka odbiera, jako zhańbienie całego rodu, poczuwając się w obowiązku do przerwania tego dramatu. Wmuszając w córkę tabletki na poronienie doprowadza do jej śmierci. Młoda dziewczyna, przed którą cały świat stał otworem nie doczekała nawet jego części.

Maurycy i Melchior to kolejni bohaterowie spektaklu, których problemy dojrzewania wydają się być tymi na wagę państwową. Ich rozmowa toczy się wokół jednego tematu: erekcji. Opowieści o ich pierwszych momentach poznania własnych ciał są bardzo krępujące. Czują się winni, chociaż sami nie wiedzą, co jest tego przyczyną. Samotne próby rozwiązania zagadki wydają się być nikłe i z każdą chwilą coraz bardziej zagmatwane, dlatego decydują się w inny sposób poznać własne rozkosze. Ta dwójka bohaterów na swojej drodze napotka jeszcze wiele innych problemów. Melchior czując się niezrozumiały w świecie popełnia samobójstwo, a Maurycy, jako jego przyjaciel zostaje postawiony w stan oskarżenia: winny śmierci kolegi.  Podejrzenia dyrektora szkoły wiązały się ze znalezieniem opowiadania Maurycego, w którym pisał o problemach dojrzewania. Bezpodstawne oskarżenie ucznia o zadowoliło cało grono pedagogiczne. Znaleziono „kozła ofiarnego” i wyciągnięto konsekwencje, a jaka była prawda to już jest nieistotne. Teraz szkoła może odetchnąć z ulgą, bo pozbyła się problemu.

W przedstawionych obrazach dzieci pojawiły się jeszcze wątki przemocy rodzinnej, „tułaczki życia”, a nawet sadomasochizm. Aktorzy odgrywając swoje role odnieśli się do całej brutalności i przemocy teraźniejszego świata. Tak naprawdę to nie dzieci stały się głównymi wyznacznikami spektaklu, a dorosłość, która popycha do wpadania w ciągłe problemy. Spektakl Przebudzenie Wiosny zaczynając od pokazania końcowej sceny powoli ukazuje swoim widzom całą prawdę. Krok po kroku odkrywa losy bohaterów, ich zmagania z własnymi pragnieniami i problemami. Wciąga odbiorcę w swoją grę. Teraz to on sam musi odkryć powody tego, co przed chwilą zobaczył na scenie. 

Zapowiedź zobaczenia innego teatru obudziła we mnie wielkie nadzieje na zobaczenie czegoś, czego na scenie jeszcze nie było. Moje oczekiwania wobec tego co chciałam zobaczyć, a co zobaczyłam przeszły obok niezauważenie nie spoglądając na siebie ani razu. Przebudzenie Wiosny okazało się być sztuką taką jak większość: niezaskakującą i bez polotu. I tak jak z zaciekawieniem oglądałam początkowe sceny, tak pod koniec „modliłam się” tylko o jak najszybsze zakończenie. Gra aktorska z minuty na minutę upadała, nic więc dziwnego, że oprócz głośnych braw rodzin czy znajomych aktorów usłyszałam tylko głuchą ciszę.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE