Samospalenie, reż. Krzysztof Szekalski

15:51

Jest rok 1968. Na Stadionie Dziesięciolecia trwają dożynki. Nagle z tłumu nieznany nikomu mężczyzna zaczyna krzyczeć: „Protest”, po czym podpala się. Ludzie chcą mu pomóc – nie dopuszcza do tego. Popełnia samobójstwo na oczach tysięcy wyłącznie po to, aby przeciwstawić się interwencji polskich wojsk na Czechosłowacje

/fot. Jacek Kołodziejski/

Samospalenie, bo tak nazywa się akt dokonany przez Ryszarda Siwca stał się tytułem monodramu w reżyserii Krzysztofa Szekalskiego. Nie jest to jednak spektakl przedstawiający historię tego, co wydarzyło się pamiętnego dnia. Ta historia jest dużo bardziej tragiczna, bo przedstawiona po latach z punktu widzenia agenta Służb Bezpieczeństwa. Tadeusz, główny bohater spektaklu grany przez Przemysława Bluszcza, siadając w wygodnym krześle rozpoczyna historię swoją i opozycjonisty. Poprzez liczne odwołania przenosi widza do czasów komunizmu, inwigilacji i kłamstwa. W bezlitosny sposób, bez żadnych skrupułów, co chwilę śmiejąc się ironicznie wyciąga na powierzchnię swoje „brudy”, czyny jakich dopuścił się pracując dla SB. Opowieść bohatera, który poświęcił się systemowi bezgranicznie wzbudza u widza współczucia lub nienawiść.

Bohater jest stanowczy i surowy. Pewny swoich racji. Wierzy, że robił dobrze. A jego głos niebłagający o wybaczenie, niepragnący rozgrzeszenia zwraca się bezpośrednio do widza. Odwołując się nie tylko do wydarzeń minionych, ale i teraźniejszych wyciąga na powierzchnię sprawy, które po dziś dzień nie zostały rozstrzygnięte ani przez historię ani przez społeczeństwo. Emocje widza sięgają już zenitu. Scenografia w ciemnych, szarych kolorach w żaden sposób nie ułatwia odbioru, podsyca niechęć do bohatera jeszcze bardziej. W opowieści Tadeusza nie ma empatii. Ryszard był dla niego człowiekiem obcym i przegranym, który odrzucił komunizm z powodów własnego „widzi mi się”. Dla Tadeusza nie było czegoś takiego jak niezgodności z własnym sumieniem – przecież jak sam mówił „socjalizm to socjalizm” – ideologia wyższa.

Przemysław Bluszcz odtwórca głównej roli wczuł się do granic możliwości w postać Tadeusza. Wyeksponował uczucia i emocje antybohatera tak, że zdominowały spektakl. Bo „Samospalenie” to swego rodzaju wędrówka widza po przeżyciach bohatera, w której tylko nie liczni dotrwają do końca.

/fot. Jacek Kołodziejski/

*Spektakl prezentowany 18.09.2014 w Teatrze WARSawy (mała scena) w ramach 12. Ogólnopolskiego Przeglądu Monodramu Współczesnego (Warszawa).


Źródło: Agnieszka Kobroń, Nie przyjeżdżaj do Warszawy. Mnie już nic nie pomoże, „MonoMono” 2014, nr 4

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE