Sex, drugs & rock’n’roll, reż. Aneta Groszyńska

17:06


„Ja nie piję… Ja nie z tych… Ja chciałbym pracować, ale nie mogę…” – w ten sposób aktor wcielający się w postać człowieka bezdomnego wyciąga od widzów pieniądze, a ci bez najmniejszych oporów sięgają do portfeli i na szczytny cel – przynajmniej tak myślą – oddają parę złotych. Bo jak nie pomóc choremu, biednemu, potrzebującemu. Zanim ktokolwiek orientuje się, co właśnie zrobił, scena zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz widzowie znajdują się w zupełnie innych realiach – nazwijmy to – typowej amerykańskiej rodziny, w której niby idealny mąż, ojciec i kochanek nie dość, że przystojny, to jeszcze zarabia grube miliony, którymi przed sąsiadami pochwalić się może. W tej scenie też nie pozostajemy dłużej niż kilka minut. Aktor zmieniając kostium po raz kolejny z jednej postaci przechodzi w drugą. Reżyserka stosując ten zabieg pozwoliła widzom spojrzeć na świat z nieznanej dotąd perspektywy. I tych perspektyw jest dużo więcej, a każda jest zaskakująca i jeszcze bardziej porywająca.

/fot. Krzysztof Rudziński/

Michał Napiątek, główny sprawca całego zamieszania, oprócz tych dwóch postaci, gra ich jeszcze siedem. Cóż to był za widok, kiedy aktor w ułamku sekundy zmieniał swoje role. Kiedy z bezdomnego stawał się bogaczem czy z beztroskiego podrywacza statecznym lekarzem. Każdą z postaci wykreował wykazując się pełnym profesjonalizmem i doskonałą grą aktorską. A ludzie się śmiali, skandowali, krzyczeli, że chcą więcej. Krótko mówiąc, bawili się świetnie.

Spektakl w reżyserii Anety Groszyńskiej Sex, drugs & rock’n’roll był zabawny, lekki i dobrze przyswajalny. Nie powinno więc dziwić, że widzowie reagowali nieustannym śmiechem. Ja też się śmiałam i zaraz po wyjściu z teatru byłam skłonna stwierdzić, że to, co widziałam, było genialne. Ale kiedy przekroczyłam próg własnego domu moje przekonanie nieco się zmieniło. Owszem, było fajnie, ale tak naprawdę o czym to było? O amerykańskiej rodzinie? O mężczyznach? O nieustannej zmianie ról w życiu? Czy o wewnętrznym dziecku, które aktor wspomina w końcowym monologu, tłumacząc wszystkie swoje (przy okazji i nasze) błędy? Pytań wiele, a odpowiedzi nadal brak… 

/fot. Krzysztof Rudziński/

* Spektakl prezentowany 16.09.2014 w Teatrze WARSawy (duża scena) w ramach 12. Ogólnopolskiego Przeglądu Monodramu Współczesnego (Warszawa).

Źródło: Agnieszka Kobroń, Komedyjka wprost z amerykańskiego filmu, „MonoMono” 2014, nr 2

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE