Przeklęty niech będzie zdrajca swej Ojczyzny, reż. Oliver Frljić

14:59

Dar języka zwierzył nam Bóg, / Bóg nasz gromowładny. / Nie śmie nam go tedy wyrwać / Na świecie człek żadny. Lecz darmo słowa hymnu byłej Jugosławii pobrzmiewają w spektaklu, bo walka skończyła już się dawno, o czym w sposób bezwzględny informuje Oliver Frljić. Jego sztuka przynosi egzystencjalny ból i cierpienie. Przynosi śmierć, która wybrzmiewa z każdego zakątka widowni. I ten tragizm, nieprzynoszący nadziei, sprawia, że sztuka jest wyjątkowa w swej konstrukcji i poruszająca w płynącej mowie

/fot. Ziga Koritnik/

Początkowa scena spektaklu dzieje się na cmentarzu, bo inaczej nie można nazwać zbiorowiska porozrzucanych i nieruchomych ciał. Ten widok trwa dopóki z instrumentów, które postacie mają na sobie, nie wybrzmi muzyka. Jej dźwięki głoszą straszne wydarzenia i choć nie wiemy jeszcze, o czym będzie mowa, to słyszymy ten ból postaci i tragizm wydarzeń, jaki je spotkał. Przy dźwięku tej muzyki bohaterowie schodzą ze sceny. Idą w marszu śmierci, aby po raz ostatnio wykazać się odwagą, a potem móc zniknąć na zawsze. Przy hymnie nieistniejącej już Jugosławii bohaterowie ponownie wychodzą na scenę, tym razem uczestniczą w jakimś dziwnym pokazie, na który przychodzą, jako gwiazdy estrady i opowiadają o swojej śmierci. Oni, zdrajcy ojczyzny, musieli zginąć w myśl słów hymnu: czarna ziemio, pochłoń tego, kto zdrajcą narodu. Kiedy postacie stymulują własną śmierć na widowni słychać wybuchy radości. Publiczność nie słyszy tragizmu sytuacji, tylko śmieje się z opowieści na temat poszczególnych wypadków, które ściśle wiążą się ze sceną walenia konia w spektaklu Hej, Slovaci w reżyserii Olivera Frljića. Szybko jednak ten uśmiech schodzi z twarzy, kiedy na scenie zaczyna się masowy mord. Bohaterowie giną w każdej z możliwych sytuacji za to, że są inni, że walczyli o kraj, o życie swoje i bliskich. A my nic nierozumiejący siedzimy na widowni i patrzymy na dokonujący się akt terroru. W tym momencie granice pomiędzy tym co publiczne, a prywatne zacierają się i stajemy się jednością odpowiedzialną za prezentowane czyny. Reżyser świadomie odwołuje się do tak brutalnych scen, a wszystko po to, aby wciągnąć swojego widza w poszczególne wydarzenia. Uczynić go świadomie odpowiedzialnym za dziejące się barbarzyństwa.

Sztuka Przeklęty niech będzie zdrajca swej Ojczyzny właściwie nie ma żadnego tematu. Oparta jest na improwizacjach aktorów i tezach, jakie chciał przekazać reżyser. Choć odwołania do Jugosławii słychać zewsząd to prawdą jest, że to martwe już państwo zostało wykorzystane do analizy faszyzmu, ksenofobii, aktów ludobójstwa, wojen i licznych konfliktów. A także dominacji władzy w życiu społecznym, która nadużywając swoich możliwości oczyszcza naród z niechcianych jednostek. Celowo wpierając przy tym własne idee i manipulując człowiekiem tak, aby dla czystości rasy był gotów nawet na morderstwo. Hymn Jugosławii pobrzmiewa nadal: Żyje, żyje duch słowiański, / i żyć będzie wiecznie, / Gromy, piekło – złości waszej / ujdziem my bezpiecznie! Bohaterowie mimo licznych prób poszukiwania skrawków nadziei w zmianach politycznych nie mogą ich odnaleźć. W tym miejscu zaciera się nie tylko ta sfera publiczna i prywatna, ale również sfera prawdy i kłamstwa, bo wielu z nich próbuje na fałszu zbudować nowe życie, wykorzenić z siebie całą miłość do narodu i dostosować się do władzy w jakiej przyszło żyć. Marnie jednak kończą się te starania, bo w każdej rozmowie między postaciami słychać próby przywrócenia właściwego porządku. A kto się wyłamie ten zostanie wykluczony.

Historyczna trauma dawkowana przez Frljića dotyka również nas Polaków. W obszernym monologu wygłoszonym przez Primoža Bezjaka wytykane są nam wszystkie błędy, jakich dokonaliśmy w wyborach władzy. My naród demokratyczny, dopuściliśmy się gwałtu na własne państwo, o co, przy użyciu słów brutalnych, oskarża nas aktor. Nie stara się być miły ani łagodzić słów, mówi co widzi i nie waha się o tym głośno informować. W tym monologu już nie odnajdujemy teatru, granica między sztuką, a rzeczywistością znika, słyszymy jedynie prawdę wygłoszoną przez obcego nam człowieka. Lecz ta granica nie pojawi się już ponownie, bo dopiero w tym momencie zrozumiemy, że od początku spektaklu nie było jej wcale. Bo teatr jaki stwarza Frljić staje się nasz. Cała widownia wraz z aktorami tworzy spektakl. Wszystkie aspekty nawet naszego życia prywatnego stają się materiałem do wykorzystania w tym eksperymencie badawczym, którego jedynym zadaniem jest utwierdzenie w przekonaniu, że tezy płynące ze sceny są prawdą.

Spektakl silnie zakorzeniony w wydarzeniach politycznych został precyzyjnie przygotowany i zrealizowany. Wszystkie gesty, słowa i wydarzenia sceniczne zmierzają w jednym kierunku. I chociaż akcji nie ma tutaj wcale to wszystko jest jasne od samego początku. Aktorzy zakorzeniają w nas strach i poczucie śmierci wciągając w swoje myślenie. Próbując nam coś udowodnić. Ten akt czyniący sztukę jednością, w zakończeniu odkrywa przed publicznością najbrutalniejszą z prawd, w której słowa: Hej, Słowianie, jeszcze nasza / Słowian mowa żyje, / póki nasze wierne serce / za nasz naród bije, niosące nadzieje, umierają. A my umieramy razem z nią świadomi popełnionych błędów.

/fot. Ziga Koritnik/
Przeklęty niech będzie zdrajca swej Ojczyzny
reżyseria: Oliver Frljić
dramaturgia: Borut Šeparović, Tomaž Toporišič
scenografia, kostiumy, wybór muzyki: Oliver Frljić
asystent reżysera, konsultacja ruchowa: Matjaž Farič
reżyseria dźwięku: Silvo Zupančič
reżyseria świateł: Oliver Frljić, Tomaž Štrucl
manager sceny (inspicjent): Urša Červ
obsada: Primož Bezjak, Olga Grad, Uroš Kaurin, Boris Kos, Uroš Maček, Draga Potočnjak, Matej Recer, Romana Šalehar, Dario Varga, Matija Vastl

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE