Transemocje, reż. Magdalena Engelmajer, Szymon Turkiewicz

16:03

W sztuce Transemocje, która leży na granicy performance’u i teatru, najważniejsze stają się emocje. Ich przekaz i odbiór. Ten twórczy eksperyment stworzony Magdalenę Engelmajer i Szymona Turkiewicza pozwala przemierzyć zakamarki własnej duszy i na nowo odkryć zapomniane uczucia. Przeżyć ponownie chwile dobre i złe. A to, co w nas zostanie po zakończeniu spektaklu będzie niespodziewaną wypadkową gestów płynących ze sceny

/fot. ME/ST/

Spektakl Transemocje jest dość nietypowy w swojej formie. Po pierwsze, to doświadczenie oparte na ludzkich emocjach. Aktorki (Dagmara Bąk, Magdalena Engelmajer, Aleksandra Tomaś) wychodzą na scenę, aby swoim widzom zaprezentować konkretne przeżycia. Za pomocą wyrazów twarzy i gestów wciągnąć odbiorców w grę opartą na własnych doświadczeniach, gdzie brak jakichkolwiek reguł. Nie używają słów. Milczą, a to, co odczuwają ma być widzialne w ich postawie. Ta gra ciągnie się przez całą godzinę, ale czas staje się tutaj nieistotny. Bo widz wchodzi w zabawę i z pomocą bohaterek podróżuje po własnych odczuciach. Po drugie, żaden ze spektakli nie będzie taki sam, a wszystko przez to, że emocje, które pokazują aktorki zmieniają się z każdym występem. Nie ma czasu na przygotowanie, ani rozważania, wszystko ma wypływać z gry aktorskiej. Z tego, co myślą i jak myślą, bo emocje jakie przyjdzie zobaczyć na scenie bohaterki otrzymują zaledwie pięć minut przed pokazem. I w tej krótkiej chwili mają zdecydować jak przedstawić dane przeżycia. A po trzecie, co również staje się ważne, Transemocje to nie sam spektakl, bo obejmuję także dyskusję, która ma dać publiczności możliwość porozmawiania o własnych emocjach.

Początkowo ma się wrażenie niedopracowania i chaotyczności, co wynika z różnych gestów bohaterek. Jakby każda próbowała zagrać coś innego. I w tym miejscu wytknę pewien mankament w grze aktorskiej, bo chociaż była dobra, zdarzały się emocje kompletnie niepasujące do wyrazu twarzy bohaterek. Zdarzały się te chwile, że ich mina nie była kompatybilna z ruchem ciała lub wcale nie okazywała emocji. Po chwili jednak ich gesty stają się jednolite, zaczynają współpracować, a wybrane emocje docierać trzy razy mocniej, trzy razy wyraźniej. Początkowo trudno było odnaleźć się w napływających wrażeniach, lecz szybko stały się one „nasze”. Skończyło się zastanawianie, co w danej chwili pokazują aktorki, tylko zaczęło się to traktować jako swoje. Zarówno one jak i publiczność, w tym właśnie momencie, stali się jednością. Występowali razem i odczuwali dokładnie to samo.

Sam zamysł reżyserski obejmował włącznie widzów w sztukę. Mieli oni otrzymać coś do pisania i na kartkach zapisywać, jakie uczucie grane przez aktorki dostrzegają. Szybko jednak zrezygnowano z tego pomysłu, bo to nie on miał być tutaj priorytetem. Najważniejsze było wczucie się w samą sztukę i przeżycie razem z nią. Scenografia została tak dopasowana, aby w żaden sposób nie rozpraszać uwagi i pozwolić skupić się wyłącznie na trzech postaciach przed nami. Nawet znajdujące się na scenie, niczym niewyróżniające, krzesła, potęgowały efekt. Zdawały się być jedynym miejscem pozwalającym uwolnić prawdziwe emocje, te wypływające gdzieś z głębi człowieka. I tak też się działo, z każdą chwilą zatracając się coraz bardziej we własnym przeżywaniu.

Ten eksperyment na scenie sprawdził się, a wiele osób po jego zakończeniu dziękowało, za możność przeżycia czegoś wyjątkowego. Ja również przeżywałam, chociaż miałam momenty, że nie mogłam oderwać się od zastanawiania, jaką tym razem emocję przyszło mi zobaczyć. Ale czułam razem z aktorkami i wędrowałam po zakamarkach własnej duszy w poszukiwaniu danych emocji. Bez wątpienia spektakl nie przynosi żadnego rozrachunku z własnym „ja”, a jedynie daje możliwość lepszego poznania siebie, co w świecie ciągłego pośpiechu staje się niezwykle ważne. I warto, usiąść na widowni, i poświęcić te sześćdziesiąt minut na odnalezienie uczuć prawdziwych, tych płynących z nas samych.

/fot. ME/ST/
Transemocje
inscenizacja: Magdalena Engelmajer, Szymon Turkiewicz
obsada: Dagmara Bąk, Magdalena Engelmajer, Aleksandra Tomaś

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE