Wdowy. Na pełnym morzu, reż. Beniamin Bukowski

08:01

Ledwie publiczność weszła w klimat teatralnej przestrzeni, a już została przywitana przez wytwornego kelnera zapraszającego przybyłych do zajmowania miejsc. Jedni usiedli na widowni, inni zostali zaprowadzeni do specjalnie przygotowanych stolików by być tuż obok rozgrywającego się spektaklu. I tak jak widownia zapełniała się publicznością, tak scena teatralna wypełniała się gośćmi. Tyle, że oni stali się niewidzialni dla dwóch postaci, które zaraz miały się na niej pojawić


Pierwsza część spektaklu Wdowy. Na pełnym morzu w reżyserii Beniamina Bukowskiego oparta jest na dramacie Wdowy Sławomira Mrożka. Dwie kobiety, opłakujące dopiero, co zmarłych mężów spotykają się przypadkiem w restauracji. Początkowo niechętne są rozmowie, lecz kiedy okazuje się, że obie straciły ukochanych i to w podobnych okolicznościach zaczynają wspominać dawne dzieje. W trakcie ich dialogu wychodzi na jaw, że były zdradzane. Pierwsza z wdów była kochanką męża drugiej, a z kolei druga wdowa była kochanką męża pierwszej. I tak próbując dojść do tego, kto i dlaczego został porzucony między kobietami rozpętuje się walka. Szybko jednak zostaje przerwana, bo na scenie pojawia się postać kolejna, którą bohaterki biorą za kochankę numer trzy. To pozwala im na obciążenie jarzmem winy kogoś innego, tym samym siebie zostawiając w spokoju i udawanym żalu.

Odbywająca się rozmowa wdów z pozoru toczy się w normalnej restauracji. Lecz gdy przypatrzymy się kelnerowi, który ze stolików zdejmuje białe płachty dopiero w momencie, kiedy bohaterki się pojawiają, coś zaczyna zdawać się nie tak. Do tego mężczyzna nie odzywa się ani słowem, a kiedy znika ze sceny i staje za barem, to nie jest już żyjącym człowiekiem, tylko trupem. Wdowy jednak tego nie dostrzegają kłócąc się o śmierć swoich mężów. Próbując znaleźć jakąś właściwą odpowiedź i zadowolić siebie, aby móc żyć dalej w spokoju. Nie dostrzegając jednocześnie tego, że śmierć obecna jest wokół nich. Roztaczając swoją aurę upiorności.

Z kolei część druga spektaklu podobnie jak pierwsza opiera się na dramacie Mrożka, tym razem jest to jednak sztuka jednoaktowa Na pełnym morzu. Wszystkim dobrze znana historia trzech rozbitków, którzy bez jedzenia dryfują na tratwie na pełnym morzu. Aby jakoś przetrwać, jeden z nich wpada na pomysł przyrządzenia dania z któregoś z obecnych. Zaczyna się słowna walka pomiędzy grupą. Próby przeprowadzenia demokratycznych wyborów i sprawiedliwego wyznaczenia ofiary nie wchodzą w grę. Śmierć musi ponieść osoba najmniej zdolna do manipulacji innymi. Dwie sfrustrowane (i głodne) kobiety na swoją ofiarę wyznaczają jedynego na tratwie mężczyznę. Wciągają go w swoją grę. Rzucają pustymi zdaniami, a wszystko po to, aby odpowiednio nim zmanipulować. Ostatecznie ich plan się powodzi. A ten najmniej zdolny człowiek w imię konieczności poświęca się dla ogółu.

Patrząc na te dwa odrębne dramaty, wydaje się, że brak im punktów wspólnych. Jakiegoś łącznika mogącego rozwikłać zagadkę zadaną przez reżysera: jaki jest cel sztuki. Motyw bez trudu pojawia się sam. Chodzi o śmierć. O jej wymiar. Rozważania nad nią. W obydwu dramatach jest ona obecna, pojawia się mniej lub bardziej widoczna. Ale niesie ze sobą jedną myśl, nie da się przed nią uciec. To wszystko spojone jest odpowiednim mrożkowskim klimatem i tajemniczością. Nie brak również humoru, ironicznego i gorzkiego, podsycającego rozważania na temat ludzkiej egzystencji.

I tak w marach rozmyślań i filozoficznego ducha, życie i śmierć stają się nierozłączne. Ale tego, co niesie ze sobą sztuka Wdowy. Na pełnym morzu jest dużo więcej. Dywagacji na temat połączenia tych dwóch dramatów, ich końca, doszukiwania się prawdziwego przesłania i własnej interpretacji. I każde nowe spojrzenie na ten spektakl przynosi kolejne miliony rozwiązań. Ale na tym nie koniec, bo nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie doskonała gra aktorska Aleksandry Krzaklewskiej, Katarzyny Wajdy oraz Mateusza Olszewskiego. Charyzmatyczność wszystkich bohaterów i ciekawe ich poprowadzenie. A do tego niewielkie wykorzystanie muzyczne i minimalizm scenograficzny. To wszystko zebrane razem nie pozwala na jednoznaczną interpretację lecz wieloznaczność, poszukiwanie właściwej z prawd, egzystencjonalne rozważania. Czy czegoś było trzeba tutaj więcej? Zdecydowanie nie.


Wdowy. Na pełnym morzu
autor: Sławomir Mrożek
reżyseria: Beniamin Bukowski
obsada: Aleksandra Krzaklewska, Katarzyna Wajda, Mateusz Olszewski

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE