Kamień, reż. Grzegorz Wiśniewski

10:18

Scena Teatru Współczesnego w Warszawie na czas tego spektaklu zamieni się w gruzowisko rodzinnych dramatów. Naznaczonych historią i źle podjętymi decyzjami. Z kolei widmo tych konsekwencji towarzyszyć bohaterom sztuki Kamień będzie cały czas. Przeszłość pozostanie tajemnicą, a napięcia jakie narodzą się wraz z nią rozwiązane zostaną dopiero w ostatnich minutach spektaklu

/fot. Magda Hueckel/

W tym dramacie scena będzie takim miejscem gdzie historia kołem się zatoczy. Gdzie wreszcie wypowiedziane na głos, ale nie wprost, zostaną liczne tajemnice i kłamstwa. Wszystko rozegra się w scenografii, która już od samego początku obwieszcza, że na jej płaszczyźnie coś złego się wydarzy. Warto przede wszystkim skupić się na przedmiotach, które tę przestrzeń wypełnią, bo po pierwsze jest ich niewiele (stół, szafa, łóżko, krzesła i fortepian), a po drugie ich rozmieszczenie i ułożenie skrywa w sobie część historii, którą przyjdzie opowiedzieć bohaterom. Ani na moment nie pojawi jednak się przekonanie, że obraz, który widzimy w zwyczajny sposób przedstawi zwyczajną rodzinę. Nic bardziej mylnego, bo już początkowa scenę zasugeruje, że coś w tym domu dzieje się niedobrego.

Głównymi postaciami będą przede wszystkim kobiety. Heidrun (Katarzyna Dąbrowska), jej córka Hanna (Paulina Walendziak) oraz matka Witha (Barbara Wypych) mieszkające w jednym domu. Same. Ich relacje wyglądają na dość skomplikowane. Nie mogą dogadać się w żadnej kwestii. Sprawiają wrażenie jakby cały czas sobie przeszkadzały. Jakby się po trochę nienawidziły, miały dość, chciały zostać same. Skazane są jednak na własne towarzystwo, charaktery i sposób myślenia. Po pewnym czasie zrozumiemy, że w tej całej relacji najważniejsza jest przeszłość, a raczej wydarzenia, które działy się jeszcze przed i po II Wojnie Światowej. Bolące prawdy przenikać będą przez życie bohaterek cały czas. Do tego brak chęci zrozumienia siebie nawzajem spowoduje, że te „duchy” przeszłości zawisną w przestrzeni tego domu. Kobiety, przedstawicielki trzech różnych pokoleń, w zupełnie inny sposób patrzą ta te wydarzenia czy też opowieści, które zostały im przekazane. Witha, która okres wojny przeżyła, czci pamięć swojego dzielnie poległego męża Wolfganga (Rafał Zawierucha), podkreślając jak to się zasłużył ratując pewną żydowską rodzinę. Heidrun w takim duchu wychowana uważa swojego ojca za bohatera i nie rozumie dlaczego jej córka Hanna tego nie podziela i nie traktuje swego dziadka jako wzór do naśladowania.

Wydawać by się mogło, że taka opowieść skupi się na ukazaniu różnić pojawiających się w myśleniu i wartościach trzech różnych pokoleń, że spróbuje w jakiś sposób kontrastować te zestawienia. W dramacie Mariusa von Mayenburga nie oto chodzić będzie. Autor skupił się przede wszystkim na miejscu, w którym bohaterki mieszkają. Cały czas pojawiać się będą zdania sugerujące, że ten dom jest przeklęty, nawiedzony. A jego fasady zostały zbudowane na czyimś nieszczęściu i rodzinnej tragedii. Trudno odnaleźć się w domysłach, jakie na początku Grzegorz Wiśniewski, reżyser, sugerować będzie swoim widzom. Wszystko zacznie się zmieniać, gdy na scenie pojawi się Mieze (Monika Pikuła) i Stefanie (Kamila Kuboth – Schuchardt). One w dość dziwny i mętny sposób domagać się będą prawdy. Będą wywierać na bohaterkach presję spojrzenia wstecz, w przeszłość, którą tak na siłę próbują odrzucić.

Historie wszystkich bohaterek opowiedziane będą z różnych perspektyw i różnego czasu. Raz zobaczymy wydarzenia dziejące się między innymi jeszcze przed wojną, innym razem w czasie jej trwania. Ale nic dziać się nie będzie tutaj chronologicznie, bo te poszczególne sekwencje mieszać się będą nieustannie. Mimo jednak wszystko konsekwentnie prowadząc do rozwiązania zawiązanego na początku spektaklu dramatu. A to, co wydarzy się w poszczególnych scenach nie dość, że zbuduje ogromne napięcie to w swoim wydźwięku będzie niebywale mocne. Do końca nie wiadomo jednak dlaczego historia uratowanej przez Wolfganga żydowskiej rodziny stanie tak ważna i istotna dla dalszego życia bohaterek. Rozwiązanie pojawi się dopiero w ostatnich minutach spektaklu. Te prawdy jakich przyjdzie wysłuchać zgrabnie podkreślone zostaną muzyką, która na samym końcu wzbije się na wyżyny podniosłości, a jej dźwięki wywołają ciarki u niejednego widza. I to dziwić wcale nie powinni, bo w każdej scenie słychać, że Rafał Kowalczyk z pełną świadomością i odpowiedzialnością wybrał muzykę do tego dramatu. Bez wątpienia dzięki niej zyskał on mocniejsze rysy, a na samym końcu przyniósł ogromną refleksję i zastanowienie.

/fot. Magda Hueckel/

Kamień
autor: Marius von Mayenburg
przekład: Jacek Kaduczak
reżyseria i światła: Grzegorz Wiśniewski
scenografia: Barbara Hanicka
opracowanie muzyczne: Rafał Kowalczyk
asystentka reżysera: Olga Kucharska
asystentka scenografki: Anita Trzaskowska
asystent reżysera światła: Mateusz Kamiński
obsada: Katarzyna Dąbrowska, Kamila Kuboth - Schuchardt, Monika Pikuła, Paulina Walendziak (PWSFTviT), Barbara Wypych, Rafał Zawierucha

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE