Partytury rzeczywistości, reż. Teatr Porywacze Ciał

13:42

Aktorzy w przeróżnych kreacjach pojawiać się będą na scenie. A każda z postaci, jaką przestawią okaże się zbyt przerysowana i zbyt ekspresyjna. Tak, że powstanie pewnego rodzaju komedia, imitacja kiepsko przygotowanego spektaklu dramatycznego opowiadającego o człowieku, jego, problemach i świecie, w którym żyje

/fot. Maciej Zakrzewski/

W próbach dojścia do sedna tego spektaklu padnie wiele zdań zaczynających się od słowa „może”. Bo Partytury rzeczywistości może i są próbą analizy społeczeństwa, ale bez podania konkretnego powodu próbą ośmieszającą. Może i pokazują jak działa współczesny, opętany pragnieniem wnikania w życie celebrytów świat, ale jest niedokładnie i za szybko opowiedziany. Może także jest zabawą z widzem, o to kim jest dzisiejszy człowiek, jak żyje, co jest jego celem, ale i ta opowieść będzie bardzo spłaszczona. Tak, że z przedstawionych scen nie zostanie nic, poza źle rozegraną sztuką. Z całego spektaklu zaś wyłącznie końcowy obraz. Jakiś dziwny happening rozegrany na dwoje aktorów, w którym każdy chce, tak na odchodne, rozbawić publiczność. Padną też słowa, w stronę recenzentów, którzy pisząc nieprzychylne recenzje mieliby nie zrozumieć, o jaki przekaz Maciejowi Adamczykowi i Katarzynie Pawłowskiej chodziło. Teatr Porywacze Ciał w idealny sposób próbuje obronić się przed krytyka, jaka może popłynąć w ich stronę, ale za to w sposób bardzo nieskuteczny.

Dwójka bohaterów za pomocą ruchu dźwięku oddzieli się od siebie i własnym językiem próbować będzie opowiadać o swoich refleksjach życiowych i marzeniach, które przeminęły. Ale podejmą też próbę zagrania wspólnych scen. Jednym razem zabawią się w telewizyjny program, który będzie opowieścią o ciekawym człowieku, a tak naprawdę o człowieku znikąd. W drugim secie zobaczymy zaś, w założeniu szalony, koncert mający porwać publiczność do zabawy. Ale publiczność jakoś tak średnio chce iść w te tańce. To jednak nie przeszkodzi, żeby koncert się przedłużył, a na scenie pojawiła się dziewczyna zafascynowana pewnym muzykiem i pewny muzyk, którego świat mało obchodzi, bo poza czubkiem własnego nosa nie widzi nic. Ci bohaterowie na scenie pozostaną najdłużej, w końcu kończąc ten ciąg szybko zmieniających się obrazów i mało znaczących scen. Powiedzieć, że Maciej Adamczyk przesadza na scenie będzie chyba określeniem najwłaściwszym, bo jego role to przede wszystkim konkurs przeróżnych min i gestów. Nie wspominając już o tym, że komediowych, w ogóle niepasujących do spektaklu Partytury rzeczywistości. Katarzyny Pawłowskiej zaś, wydaje się, że w tym spektaklu nie ma wcale. Czyżby przygniotły ją jej własne kreacje, nie pozwalając do końca oddać aktorskiego zaangażowania? Trudno ocenić, gdyż ta rola na scenie praktycznie nie istnieje.

/fot. Maciej Zakrzewski/
Partytury rzeczywistości
Olimpiada Teatralna 2016 Wrocław
scenariusz, reżyseria i wykonanie: Maciej Adamczyk, Katarzyna Pawłowska

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE