Dead Line, reż. Piotr Borowski

14:34

Dead Line to spektakl opowiadający o życiu chylącym się ku upadkowi. O człowieku, który nie potrafi odnaleźć się w świecie. W mniemaniu innych, ma wszystko, lecz to tylko pusta kreacja, która zostaje stworzona, żeby zadowolić innych. Bohater w głębi duszy jest nieszczęśliwym i niespełnionym człowiekiem, który postanawia odejść i odstąpić swoje miejsce, temu który przyjdzie po nim. I to w jaki sposób Danny Kearns o tym opowie, będzie jedną z najsmutniejszych historii, jakie zobaczyć można na scenie

/fot. Tobiasz Papuczys/

Obłęd i szaleństwo słychać zewsząd, bo oto na granicy życia i śmierci stanie człowiek. W tych ostatnich chwilach zapragnie odzyskać z pamięci wszystkie utracone chwile. Wszystkie radości i miłości, które przynosiły mu rozkosz. Zapragnie tego, co było, przeszłości, która stopniowo wiodła go do momentu śmierci. W tych ostatnich chwilach wszystko, poza nim samym, stracie znaczenie. Bo oto wielki człowiek, największy komik, niegdyś zabawiający innych, dziś zapragnie zabawić siebie. Zagra swój ostatni występ, a potem pogrąży się w ciemności i ustąpi miejsca swoim następcą, potomkom jego gatunku. Towarzyszyć mu będzie kobieta – przynajmniej my taką, ją widzimy. Widzimy jakąś istotę oczyma naszego bohatera, a prawda jest taka, że ona nie istnieje. To tylko wytwór jego wyobraźni, który przychodzi i odchodzi, wedle wskazanych przez niego poleceń. Bo w tej ostatniej drodze nie towarzyszy mu już nikt, w myśl zasady: „żyjesz pośród ludzi, a umierasz przecież sam”. Bohater, targany najróżniejszymi emocjami, robi krótki przegląd swojego życia. Lecz nie po to, aby powspominać, nie po to, żeby opowiedzieć o chwilach, które stały się fotografią w jego głowie. On pokazuje jak człowiek, niegdyś kochany i uwielbiany przez wszystkich odchodzi z tego świata zapomniany. Nie zostawiając po sobie pomnika trwalszego niż ze spiżu. Nie zostawiając po sobie nic. Bo wszystko, co było i jest, przeminęło, zastąpione nowym. A to nowe zaczęło układać własną historię i opowiadać ją własnym językiem.

Danny Kearns, który wcieli się w postać głównego bohatera, nie tylko słowem opowie o cierpieniu istoty ludzkiej, ale także ciałem. Jego szaleńcze, pełne ekstazy ruchy połączą się w nieprzerwaną opowieść o człowieku, o życiu chylącym się ku końcowi – z własnej woli. Nie sposób nie śledzić jak płynie po scenie. Jak zwinnym ruchem zagarnia sobie całą przestrzeń i z należytym, do swego bohatera, szacunkiem zamienia jego los w swoją opowieść. Towarzysząca mu Agnė Muralytė, choć gra wyłącznie odtwarzane przez Kearnsa wizje, dopowiada ulatujące z jego historii słowa. A raczej pomaga dookreślić kilka istotnych kwestii, dopowiedzieć jego kończący się żywot. Ta dwójka na scenie uzupełnia się doskonale. Widać między nimi chemie. Całą mnogość impulsów przepływającą przez wspólne zetknięcia na scenie. To sprawia, że niespełnione miłości, seksualne rozkosze, liczne związki, o których opowiadają, stają się rzeczywiste. Opisują prawdę o człowieku. I nie trzeba było już wiele, żeby całkowicie określić ramy sztuki.

Reżyser, Piotr Borowski, swój wzrok zwrócił w stronę minimalizmu. Mamy dość dużą (jak na dwójkę aktorów powiedziałabym ogromną) przestrzeń, przez którą przemawia surowość i prostota, choć życie bohatera opowiada o bogactwie. Lecz jego bujne życie erotyczne, barwna i szybko napędzona kariera sprowadza się do bezduszności, która odbija się w tej scenografii. Do automatycznego wykonywania zwierzęcych instynktów, w końcu do niemocy dłuższej akceptacji danego stanu. Sam bohater dostrzegając swój koniec opowie o tym, co przyjdzie po nim, czyli o neoczłowieku. Reżyser sprytnie poukrywał znaki naszej współczesności w tej historii i poprzez ciało aktora umiał o tym opowiedzieć. I do tego stopnia powiódł się ten jego pomysł, że Dead Line stało się bardzo wymowną historią człowieka zagubionego we własnym „ja”. Uwięzionym w opętanym ciele duchu, który bardzo pragnąc nigdy nie osiągnie nieśmiertelności. Dlatego patrząc na tę sztukę i grającej w nich aktorów pierwszą emocją, która przychodzi i pozostaje jest żal, za niemożliwością wyznaczenia własnej linii życia.

/fot. Tobiasz Papuczys/
Dead Line
Olimpiada Teatralna 2016 Wrocław
reżyseria Piotr Borowski
obsada: Danny Kearns, Agne Muralyte
produkcja: Gianna Benvenuto

*tekst zespół Studium Teatralnego inspirowany tekstem Michela Houellebecqa Możliwość wyspy

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE