Harper, reż. Natalie Ringler

12:20

Nieprzypadkowo Harper, tytułowa bohaterka spektaklu w reżyserii Natalie Ringler, będzie osobą, która stłamszona przez otoczenie podporządkowuje się panującym regułom. Przez myśl nawet nie przejdzie jej walczenie o swoje zdanie czy przeciwstawienie się dotykającym ją niesprawiedliwością. Każdego dnia, punktualnie stawiać się będzie w pracy, posłusznie wykonywać polecenia szefa, a potem, kiedy przekroczy już próg domu dogadzać mężowi i córce

/fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska/

I tak dzień po dniu, bez perspektyw na jakąkolwiek zmianę. Nawet kiedy jej ojciec ciężko zachoruje, kobieta z trudem zawalczy z samą sobą, ze swoim charakterem, żeby zdobyć się na rzucenie wszystkiego i pojechanie do niego. Zwłaszcza, że nikt z jej otoczenia nie chce jej tam wysłać. Po rozmowie z przypadkowo spotkanym chłopakiem, decyduje się zostawić wszystko i jechać do rodzinnego domu. Nie wiedzieć co za impuls sprawił, że z kobiety spokojnej i zdystansowanej staje się kimś na wzór zbuntowanej nastolatki. Podróż zaś, w którą wyjeżdża zda się jedną z tych co odmieniają życie. Ciężko jednak kibicować takiej bohaterce, bo rzeczy które wybiera nie są dobre. Nawet dla niej samej. Na siłę próbuje odzyskać stracone lata. Wrócić do czasu kiedy jako młoda osoba mogła robić wszystko. Agnieszka Warchulska, która wciela się w postać Harper nie gra roli doskonałej. Brak widocznej przemiany, którą bohaterka przechodzi, przejść pomiędzy poszczególnymi stanami emocjonalnymi, doprowadza do tego, że postać ta wciąż pozostaje taka sama. Zmieniają się osoby dookoła niej, zmienia się ich charakter, a ona wciąż pozostaje spragnioną życia jednostką. Zanim jednak przejdzie przemianę, a jej postać całkowicie straci na znaczeniu, idealnie wpisze się w charakterystykę osoby, która żyje na uboczu świata. I tutaj Warchulska uwiodła mnie swoją grą, lecz kiedy następuje punkt zwrotny w życiu bohaterki, aktorka gaśnie. Gaśnie też sama postać, którą gra. I zamiast niej na scenie rozkwitają inni, choć ta opowieść do samego końca powinna zostać wciąż taka sama.

W takiej scenografii, gdzie wszystkie postacie większość spektaklu znajdują się na scenie, gdzie poza wszechobecnym kolorem białym nie wyróżnia się nic, to właśnie bohaterom przyjdzie stanąć na pierwszej linii frontu. Bo kiedy nie grają muszą pokornie siedzieć na rozstawianych po scenie krzesłach i wsłuchiwać się w historię Harper, z uwagą śledzić jej los, albo po prostu udawać, że to robią. W tym momencie jednak przestaje mieć to jakiekolwiek znaczenie, bo kiedy tylko, któreś z nich pojawia się przy Harper, nieważne staje się co robili przed chwilą, jaką byli postacią, bo teraz mają zupełnie inną rolę i zupełnie inne zadanie. I bez najmniejszego zająknięcia każdy z nich sumiennie wykonuje zadanie. Pod ogromny wrażeniem jestem Otara Saralidze, który co chwila zaskakiwał mnie na scenie. Aktor, niemający wpojonych jeszcze żadnych manier scenicznych, grał nie tylko bardzo naturalnie, ale swoją charyzmą porywał każdą z granych przez siebie ról. Aż trudno było uwierzyć, że do tego wszystkiego potrafi dobrze śpiewać, co niejednokrotnie słychać było ze sceny.

Spektakl w dość wymowny sposób opowiedział historię kobiety, która mając dość swojego życia, rzuca wszystko i wyrusza w poszukiwaniu przygody. Choroba jej ojca powoduje, że po raz pierwszy przeciwstawia się otoczeniu i podąża za własnym głosem. Podjęta decyzja pozwala jej poczuć wolność, co ciągnie za sobą lawinę kolejnych ryzykownych i pochopnie podejmowanych decyzji. Nie jest to przykład, który poza tabloidowymi historiami trudno umiejscowić w życiu (jak się okaże w trakcie trwania sztuki bohaterkę i jej bliskich spotkało dużo sensacyjnych historii), a to powoduje, że trudno w samej Harper szukać jakiś własnych cząstek. Dlatego też spektakl ten nie będzie stawiał pytań, zmuszał do refleksji. Nie będzie też na siłę promował żadnych postaw czy zachować. Pomimo jednak tego, nie zejdzie z dobrego poziomu i pozwoli widzom na zobaczenie prawdziwej, teatralnej sztuki – takiej jakiej zapewne oczekują. Bez wątpienia duża to zasługa zespołu aktorskiego, którego gra wybrzmiewać będzie jeszcze długo po zakończeniu sztuki. 

/fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska/
Harper
tekst: Simon Stephens
przekład: Małgorzata Semil
reżyseria: Natalie Ringler
scenografia i kostiumy: Aneta Suskiewicz
muzyka: Piotr Łabonarski
reżyseria światła: Mikołaj Jaroszewicz
konsultacje ruchu scenicznego: Izabela Chlewińska
konsultacje wokalne: Anna Grabowska
kierownictwo produkcji: Rafał Łukasz Renner
obsada: Agnieszka Warchulska, Halina Łabonarska, Adam Ferency, Martyna Kowalik, Otar Saralidze, Marcin Sztabiński

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE