Najzwyczajniej w świecie mam dość. Tak po prostu [FELIETON]

12:07


Wolności nie ma. Należy do niej zdążać, ale nadzieja, że będzie się wolnym, jest śmieszna.
- Krzysztof Kieślowski

Najzwyczajniej w świecie mam dość. Tak po prostu.
Mam dość budzenia się co ranu i słuchania w telewizji, czytania w prasie czy Internecie, jaki to znowu skandal wybuchł wokół teatru, komu obcięto dotacje (czyt. Didaskalia, jedno z najważniejszych polskich czasopism teatralnych właśnie straciło ministerialne dofinansowanie), a kto nie dostał pieniędzy wcale z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Mam dość denerwowania się na ludzi, którzy z kulturą niewiele mają wspólnego, ale z racji zajmowanych stanowisk i panoszenia się na swoich wysokich stołkach uznają za największych znawców świata kultury, a przede wszystkim świata teatralnego i filmowego.
Mam dość zastanawiania się co siedzi w głowach ludzi, którzy cenione osoby ze świata artystycznego uważają za nic. A bronią Cezarego Morawskiego i czekają aż we wszystkich teatrach w Polsce grać będę wyłącznie wierne adaptacje polskich dzieł literackich, najlepiej tych z wątkiem religijnym i odwołującym się do patriotyzmu. Już przecież regułą staje się, że po cichu spektakle niemieszczące się w tej konwencji zdejmowane są z afisza.
Ci którzy starają się zachować równowagę w tym świecie strajkują, podpisują petycje, głoszą swoje zdanie wszem i wobec. Sama jestem w tej grupie, ale zaczynam się powoli zastanawiać na co to wszystko się zda? Bo głos środowiska kultury, a już zwłaszcza tego świata teatralnego jest uważany za nic.
Oczywiście, kiedy wybuchnie skandal wokół jakiegoś spektaklu, jak choćby wokół Klątwy w reżyserii Olivera Frljića ostatnio, a wcześniej wokół spektaklu Śmierć i dziewczyna (reż. Ewelina Marciniak) to teatr jest na językach wszystkich. Staje się modnym tematem, obok którego nawet największe media plotkarskie nie przejdą obojętnie. I założę się, że nie jeden dziennik broniący tych #dobrych poglądów nie powstydziłby się obszernych artykułów na temat tego jak to w teatrze źle się dzieje, jakie zgorszenie w nim panuje, jak marnotrawione są publiczne pieniądze.
A ja się pytam czy jakakolwiek z tych osób, która tak głośno krzyczy chodzi do teatru przynajmniej raz w miesiącu? Bo chyba nie da się decydować o kulturze nie uczestnicząc czynnie w jej życiu, nie oglądając spektakli różnych twórców i różnych poglądów. Ale to chyba już niemodne i tylko mnie się zdaje, że tak po prostu wypada.
Szkoda mi tylko tego, że teatr staje się modny, dopiero kiedy ktoś krzyknie że jakiś spektakl obraża jego uczucia, a nie kiedy powstają dzieła naprawdę godne tego, żeby o nich mówić lub choćby napisać wzmiankę na jedną wierszówkę. Nie warto pytać dlaczego tak się dzieje, bo odpowiedź jest najprostsza z możliwych. Kultura w naszym kraju to po prostu gorszy sort, który właściwie to mógłby nie istnieć, bo tylko przeszkadza w realizacji planów wielkich. Wielkiej zmiany, wielkich znawców.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE