Psie serce, reż. Maciej Englert

10:20

Bułhakow pisze Psie serce, aby rozprawić się z sowieckim porządkiem. W tym opowiadaniu staje po stronie Profesora Filipa Filipowicza Preobrażeńskiego i cały swój gniew na obecny wtedy porządek kryje w jego słowach i formułowanych poglądach. A profesor otwarcie mówić będzie, że nienawidzi zarazy, która spadła na jego kraj. I w pierwszej myśli tak też patrzyć należy na to dzieło. Taki protest wobec władzy i panującego porządku

/fot. Magda Hueckel/

W sztuce Macieja Englerta ten polityczny wydźwięk słyszalny jest bardzo. Odsunięty na dalszy plan, komentuje zaledwie świat jaki ogląda i czuje, bez mieszania się w utarczki władzy i społeczeństwa. Zamiast krwawej jatki będziemy mieli na scenie wyważone dzieło, które odsunęło od siebie politykę i wybrało inny, bardziej bezpieczny i – powiedzieć można – pouczający przekaz. I dobrze się stało, że w świecie który żyje tylko tym co dzieje się na samym szczycie zajęto się człowiekiem. Wzięto pod lupę jego charakter i w dość bezpośredni sposób nie tylko się z niego zaśmiano, ale również próbowano czegoś nauczyć. Wyszła z tego czarna komedia, w której to zwierzę okazało się być mądrzejsze od człowieka. Wstęp to przejmujący monolog, w którym pies Szarik (Borys Szyc) opowiada o świecie, który widzi i który nie pozwala mu o sobie zapomnieć. Poraniony przez człowieka przytacza różne momenty ze swojego życia. Na wierzch wyciągając całe okrucieństwo człowieka i jego bezlitosne zachowania. I będą to najbardziej smutne i przerażające słowa, które w sztuce usłyszymy, bo reszta przybierze ton komediowy. Lecz nie przez przypadek Maciej Englert zachowuje pierwsze karty opowiadania Bułhakowa. To pod nimi dość wyraźnie chce pokazać swojemu widzowi, że w tym spektaklu możemy śmiać się dowoli, ale pamiętając, że ten początek to wstęp do tego, co na scenie przyjdzie nam zobaczyć. Że ten początek będzie też podsumowaniem wszystkich splotów wydarzeń. Ale zrozumieć przyjdzie to dopiero w momencie kiedy eksperyment profesora Preobrażeńskiego (Krzysztof Wakuliński) zostanie cofnięty.

A eksperyment ten w swoich początkowych działaniach okazać się może przełomowy w dziejach ludzkości, bo oto z psa Szarika uczyniono człowieka. Jednak ten poczciwy i dobry zwierzak pod ludzką ręką stał się zwolennikiem władzy sowieckiej, aktywistą, któremu podoba się panujący ustrój i zamierza dla niego poświęcić wiele. Ręka profesora zadrży nieraz, jednak weźmie on odpowiedzialność za czyn, który uczynił i spróbuje z Szarikowa zrobić dobrego człowieka. W tej historii nie tylko postawa profesora i Szarikowa odzwierciedlać będzie różne polityczne nastroje, bo w tym wszystkim będzie jeszcze doktor Iwan Arnoldowicz Bormental (Szymon Mysłakowski), któremu to najbardziej zależeć będzie na tym żeby o swoich poglądach nie mówić głośno, a najlepiej to nigdzie się nie mieszać oraz Szwonder (Mariusz Jakus), który władzę kochać będzie ponad wszystko. I tak w tej niewielkie grupce ludzi zobaczymy nie tylko cały przekrój ówczesnego społeczeństwa, ale również przerój jaki obecnie panuje u nas, w Polsce. Obejrzymy z bliska wszystkie grupy i podziały. Śmiać się będziemy z ich czynów, aż w końcu spadnie i na widownie to widmo, że w tych postaciach jest trochę i z każdego z nas.

Największą jednak uwagę zwrócić należy w stronę aktorstwa. Bo rola Borysa Szyca była wprost genialna. Idealnie odnalazł się w konwencji, którą reżyser mu zaproponował. Nie bez kozery zaserwował widzowi tak duże emocje. Potrafił wzruszyć, potrafił rozśmieszyć. Potrafił zagrać tak, że jego Szarikow był po prostu genialny. Z podziwu nie mogłam wyjść, że wystarczył kostium, a w aktorze zaszła niebywała zmiana. I tak jak uwiódł mnie jego Hamlet, tak i stało się tutaj. I podobnie było z Krzysztofem Wakulińskim, który wykazał się niemałym kunsztem aktorskim. Również gromadząc w sobie dwa pokłady emocji, dobra i bezwzględności, stworzył postać tak dwuznaczną, że niepodlegającą żadnym ramą i strukturą. Jego profesor był po prostu autorską wizją aktora. I na koniec brawa należą się jeszcze Szymonowi Mysłakowskiemu, bo chociaż jego rola drugoplanowa to silne odbiła piętno w całości spektaklu. I nie da się ukryć, że reżyser miał nie tylko wizję na adaptację dzieła Bułhakowa, ale również na samych aktorów, którzy w tym spektaklu stali się takimi postaciami jakich można sobie wyobrazić czytając Psie serce. Było tak jak być powinno z dobrą muzyką w tle, i scenografią, która z zasypanej śniegiem Rosji w mgnieniu oka stała się zaciszem domowym profesora. I na tyle uniwersalnym polem do gry, że rozgrywające się w tym wnętrzu sceny wtapiały się w całość.

/fot. Magda Hueckel/
Psie serce
autor: Michał Bułhakow
tłumaczenie: Irena Lewandowska
adaptacja, reżyseria: Maciej Englert
scenografia: Marcin Stajewski
kostiumy: Anna Englert
muzyka: Jerzy Satanowski
przygotowanie wokalne: Aldona Krasucka
układy i przygotowanie ruchowe: Janusz Sieniawski, Jan Pęczek
asystent reżysera: Jan Marczewski
asystentka scenografa: Paulina Mazoń
obsada: Borys Szyc, Krzysztof Wakuliński, Szymon Mysłakowski, Barbara Wypych, Joanna Jeżewska, Mariusz Jakus, Monika Pikuła, Mikołaj Chroboczek, Dariusz Dobkowski, Rafał Zawierucha, Jan Pęczek, Piotr Bajor, Kinga Tabor, Ewa Porębska, Piotr Garlicki, Leon Charewicz, Remigiusz Jankowski, Szymon Roszak, Monika Węgiel, Sebastian Świerszcz, Jan Marczewski, Adrian Budakov

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE