Beginning, reż. Adam Sajnuk

10:03

To nie będzie recenzja o tym jakoby sztuka Beginning w reżyserii Adama Sajnuka była dziełem wzniosłym, niosącym za sobą jakąś refleksję czy myśl przewodnią. W tym spektaklu po prostu nic nie grało. Było na opak, nie tak jak trzeba. Nawet aktorskie doświadczenie przestało mieć tutaj jakiekolwiek znaczenie. I zastanawiam się czy jest coś co mogłoby uratować ten spektakl przed tak surową opinią?


Rozmowa z reżyserem jaką miałam okazję przeprowadzić jeszcze przed premierą (znajdziecie ją tutaj) zaostrzyła mój apetyt na ten spektakl. Nie ma co ukrywać, ale temat który miał zostać poruszony wiele obiecywał. Samotność dwójki doświadczonych już życiem bohaterów mogła być niczym kompendium wiedzy na temat człowieka i jego egzystencji we współczesnym świecie. Mogła wiele dać, wiele stereotypów zburzyć i po prostu pokazać jak funkcjonuje świat mężczyzn i kobiet. W zamian za to dostajemy bohaterów papierowych, pozbawionych jakiegokolwiek charakteru czy mocnego rysu. I nawet tak silne doświadczenie aktorskie jakie posiada Maria Seweryn i Tomasz Borkowski, nie pomogło. Nie dało się z tej dwójki bohaterów ulepić nic, poza pustką, która wypełniała przestrzeń.

Ona to wyzwolona feministka, karierowiczka z wysokim stanowiskiem, pięknym mieszkaniem, licznymi pasjami i wiankiem mężczyzn, których wykorzystuje wedle własnego widzimisię. Już to naprowadza nas na obraz kobiety silnej i niezależnej, powabnej i kokieteryjnej, która zna swoją wartość i nie omieszka się o tym przypominać. Takie wyobrażenie nie ma jednak nic wspólnego z tym co dostajemy. Ona jest wręcz niezauważalna, gubi się we własny mieszkaniu. Nie widzimy jej, nie czujemy tego co próbuje i chce przekazać. A każde słowo, które wypływa z jej ust jest sztuczne i nieprawdziwe. Podobnie jest z nim. Gra mężczyznę, który wiele w życiu przeszedł. Rozwodnik, który córki nie widział od kilku lat. Mieszka z mamą i babcią. Nie zarabia, nie ma własnego mieszkania. Unika kobiet. I chociaż Tomasz Borkowski rysuje taki obraz mężczyzny, jest równie sztuczny i nieprawdziwy w tym co robi jak Maria Seweryn. Między nimi nie czuć żadnej chemii, ten związek na scenie kompletnie się nie klei. Jakby nikt z nich nie zrozumiał ani intencji swojej postaci ani tego co między nimi powinno się wydarzyć.

Gdzie jest ta więź która nie pozwalała im przerwać tej rozmowy i odejść? Ubieranie płaszcza, czapki i rękawiczek przez Borkowskiego wcale tego nie pokazuje. Jest wręcz irytujące. Można to było zagrać zupełnie inaczej, może do tego odchodzenia dodać komediowy rys. Może powinniśmy częściej słyszeć słowo „wychodzę”, a widzieć że bohater siedzi wiernie przy kobiecie? A może po prostu trzeba było tę rozmowę uczynić bardziej intymną i zakończyć cały temat odchodzenia? Zagrać na emocjach widza, a nie pozostawiać niesmak sytuacji, która się wydarza. Ja w tym spektaklu nie zobaczyłam tak właściwie niczego, żadnej relacji, żadnej sensownej rozmowy. Ich słowa są płaskie i nijakie, przypominają bełkot, a nie rozmowę o życiu, która powinna się tutaj rozwijać. Zresztą, już sam fakt że wpadamy w sam środek całej akcji trochę odbiera sztuce. Próba wyjaśnienia zaistniałej sytuacji w rozmowie między bohaterami nie wydaje się ciekawa. Lepiej było zostawić to w domyśle widza i pozwolić mu samemu dopisać swój własny wstęp. Tak jak stało się to w zakończeniu.

Zastanawiam się tylko, czy dało się samych bohaterów lepiej tutaj nakreślić? Pokazać tę ich samotność na zupełnie innym poziomie. I czym dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonana, że nic nie dało się zrobić. Bo dialogi jakie płynęły z tej sceny, dziwnie rozłożonej, kłuły. Nie dało się słuchać tej bezsensowności słów jakie się pojawiały. Nie dało się nawet w stopniu minimalnym uwierzyć, że to o czym mówią mogłoby być prawdą. Wystarczy tylko posłuchać jak mówią o mediach społecznościowych – tak jakby nigdy z nich nie korzystali, a przecież one są naszą codziennością. Tak samo jak fakt, że ludzie z tej samotności spędzają czas na randkach w Internecie. Owszem, wspomniano o tym przez kilka sekund, a przecież nasz bohater właśnie tak funkcjonował. Córkę też kochał, ale nie pokwapił się, żeby od niej jeździć tylko wolał ją przez kilka lat nie widzieć. A ona? Chciała dziecko, ale usunęła dziecko. Absurd i niekonsekwencja. Tak jak ze wszystkim co się tutaj wydarzyło.

/fot. fb.com/TEATRWARSawy/
Beginning 
tekst: David Eldridge 
reżyseria: Adam Sajnuk 
scenografia: Katarzyna Adamczyk 
muzyka: Michał Lamża 
obsada: Maria Seweryn, Tomasz Borkowski

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE