Berek, czyli upiór w moherze 2, reż. Ewa Kasprzyk

11:05

Tekst Marcina Szczygielskiego po raz kolejny na teatralnych deskach. Berek, czyli upiór w moherze doczekał się kontynuacji. Anna i Paweł powracają, a jak potoczą się ich dalsze losy? Będzie zabawnie – to na pewno. Żart okaże się trafiony w punkt, a scenę bez wątpienia podbije Ewa Kasprzyk. Ten wieczór należeć będzie do udanych i myślę, że każdy kto tę sztukę odważy się obejrzeć będzie zadowolony

/fot. Studio Gudejko, Grażyna Jurek Gudejko/

W tym wypadku to od nienawiści do miłości jeden krok. Po sporach i walkach jakie prowadzili Anna i Paweł, a my mogliśmy oglądać w pierwszej części sztuki Berek, czyli upiór w moherze, wszystko ułożyło się dobrze a miłość zawitała w ich relację. Taka szczera i prawdziwa matczyna miłość, która nie pozwala Annie zostawić Pawełka bez śniadanka, ciepłego słówka, uporządkowanego mieszkanka czy doradzenia jaki chłopak jest dla niego najbardziej odpowiedni. Nie ma co ukrywać, Paweł lubi Annę i często jej pomaga, ale momentami ma dość. Momentami, sama bałam się że znowu na dobre się pokłócą. Nic jednak z tych rzeczy. Moherowy beret zaakceptował odmienność Pawła i to że zamiast kobiet woli mężczyzn, ba nawet był w stanie pomóc mu tę prawdziwą miłość znaleźć. Z kolei, Paweł zaakceptował w pełni swoja sąsiadkę taką jaką jest i nawet zrozumiał po trochę jej sposób myślenia. Ten układ – bliskiej sąsiedzkiej relacji – musiał w końcu się zmienić, bo wciskanie nosa Anny do Pawła mieszkania stało się denerwujące. Postanowili, właściwie oboje, siedząc w swoich mieszkaniach, że mogą. Że zawalczą z tą samotnością. I tak Anna zaczęła szukać miłości dla Pawła, a Paweł dla Anny. Nie obyło się bez niechcianych niespodzianek, ale jak to w komediach bywa wszystko skończyło się w jak najlepszym porządku.

Ewa Kasprzyk po raz kolejny nie zawiodła w roli moherowego beretu, była przekomiczna w swej postawie. Idealnie modulowała głosem, żeby tę swoją bohaterkę jeszcze bardziej przerysować i dodać jej tego katolickiego animuszu. Klasa sama w sobie, tak w tych paru słowach mogę określić to, co aktorka zrobiła na scenie. Brawo! Zaraz za nią moje serce podbija Kamil Kula. W roli zniewieściałego fryzjera sprawdził się znakomicie. Jego żarciki czy teksty rzucane na scenie na długo pozostaną w pamięci. Zwłaszcza, że aktor doskonale wiedział gdzie zaakcentować swoją wypowiedź, a gdzie lekko spuścić z tonu. Kamil Kula pokazuje, że takie komediowe role są wręcz pisane dla niego. Trochę szkoda, że Łukasza Płoszajskiego było na scenie tak mało i trochę szkoda, że Pawła Małaszyńskiego nie zobaczyliśmy po raz kolejny w roli Pawła. Zamiast niego, był Antoni Pawlicki. Na teatralnych deskach widziałam aktora już w różnych wydaniach, ale ta rola w jego wykonaniu nie przypadła mi szczególnie do gustu. Czegoś tu brakowało, czegoś było za mało. Nie było widać, że Pawlicki czuję tę postać. Na scenie pojawili się jeszcze Daniel Olbrychski i Maria Niklińska, ale ich występ nazwałabym naprawdę epizodycznym i zbędnym komentowania.

Sam spektakl bez wątpienia jest komedią zaliczaną do tych udanych. Humor dopisuje, żarty nie są kiepskiej jakości (chociaż bywa, że jest zbyt prostolinijnie). Publiczność bawi się świetnie, a ja sama naprawdę momentami szczerze się śmiałam oglądając poczynania bohaterów spektaklu. Pod względem aktorskim naprawdę było co oglądać, a na Ewę Kasprzyk można by było patrzeć bez końca. Dobra rozrywka, która nie wymaga zbędnego wysiłku. Widz ma po prostu dobrze się tutaj bawić i wyjść z pozytywną energią i tak też się dzieje. To jest po prostu komedia, która nie wymaga od nas niczego więcej. Także jeśli macie momentami po prostu dość i chcecie się odprężyć to chyba tylko w takiej formie.

Berek, czyli upiór w moherze 2
Teatr IMKA / Teatr Gudejko
autor: Marcin Szczygielski
reżyseria: Ewa Kasprzyk
scenografia: Maciej Chojnacki
obsada: Ewa Kasprzyk, Maria Niklińska, Daniel Olbrychski, Antoni Pawlicki, Kamil Kula, Łukasz Płoszajski/Damian Kulec

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE