Czasami trzeba coś zakopać, żeby pójść do przodu - rozmowa z Anetą Todorczuk

10:35

Ten monodram z pewnością dla nikogo nie jest i nie będzie łatwy. Historię maltretowanej przez męża kobiety nie da się przecież opowiedzieć „tak po prostu”. A jednak, w końcu przyszedł ten moment kiedy Aneta Todorczuk staje przed widzem i przedstawia historię Pauli. To wszystko nie będzie jednak takie jak myślicie. Jak aktorka odnalazła się w tak wymagającej roli? Czy było jej łatwo poznawać życie bohaterki? Jak sama mówi, nigdy nie robiła tak trudnej i ciężkiej rzeczy.

/fot. Rafał Meszka/

Agnieszka Kobroń: Silna kobieta to…?
Aneta Todorczuk: …to taka kobieta, która idzie po swoje, która potrafi być sama i w tym znaleźć swoją siłę. Myślę, że żyjemy w czasach gdzie kobiety mają odwagę głośno mówić, że chcą być silne. Że chcą żyć po swojemu i na swoich zasadach. Ja w ogóle kocham kobiety i bardzo je podziwiam, za to że mają w sobie dużo siły, energii, że potrafią iść do przodu, sięgać po swoje. Nie czuję zazdrości do wspaniałych, pięknych i silnych kobiet, tylko ogromny szacunek. I kiedy tak myślę o tym wszystkim i patrzę na moją dorastającą córkę, to zastanawiam się jak jej pomóc przejść przez ten świat, żeby właśnie była silną kobietą, żeby była asertywna, umiała sięgać po swoje, żeby nie była zbyt grzeczna. A jednocześnie, żeby była piękna, wrażliwa i żeby uchowała w sobie to wszystko cudowne co ma. Staram się ze wszystkich sił dać jej odpowiednie przykłady, bo wiem, że tę naszą siłę buduje wszystko co nas otacza.

I teraz w twoim życiu pojawia się spektakl Kobieta, która wpadała na drzwi w reżyserii Adama Sajnuka, gdzie grasz rolę kobiety maltretowanej przez swojego męża. Czy według ciebie Paula to silna kobieta?
Gdyby ona nie miała tej siły, to nie mam pojęcia jakby ta historia się skończyła. Ona nieustannie upada i się podnosi, ale mam wrażenie że kiedyś to się skończy. Zresztą, pod koniec książki Roddy Doyle’a pada takie zdanie z ust Pauli, że ona teraz jeszcze musi żyć dla swoich dzieci, a jak one już odejdą, to ona się zamknie i schowa w pudełku. Muszę powiedzieć, że dla mnie osobiście jest to niebywale trudny temat.

To co daje jej tę siłę?
Na pewno siłę daje jej wypieranie złych rzeczy. To jest coś, czego ja na życie nie pochwalam, ale ten proces wypierania, wierzenia w sytuacje, które się nie zdarzyły, czy jakieś budowanie swojego wymarzonego świata, daje jej nieprawdopodobną siłę. Bo ona od życia nie dostała tak właściwie nic. Odbyła dość koszmarny system edukacyjny, rodzice w ogóle się nią nie przejmowali, inne dzieci jej nie akceptowały, nie dostała miłości ani wsparcia w domu. Więc kiedy dorosła i spotkała faceta, który był kryminalistą i złodziejem, ale był silny i miał posłuch w jakimś tam towarzystwie, to się w nim potwornie zakochała. I mało tego, ona kochała go straszliwie mimo, że ją bił i źle traktował. Myślę, że ta miłość do niego też daje jej siłę, chociaż to wydaje się absurdalne. Ale jak teraz o tym myślę, to mam wrażenie, że to co zadziało się w jej życiu to brak wiary w siebie. Ona była wręcz przekonana, że sama sobie nie poradzi, że nie znajdzie pracy. Z drugiej strony ciągle wspomina dawne chwile, kiedy była z Charlesem szczęśliwa.

Najsmutniejsze w jej historii jest to, że ona mimo wszystko wierzyła, że będzie szczęśliwa.
Ona jest kobietą, która ma dużo dystansu do siebie i ogromne poczucie humoru. Jest inteligentna, uwielbia obserwować świat. I myślę, że to też ją bardzo ratuje. Ale nie zapominajmy, że Paula żyła w nieustannym bólu i ona jeszcze opowiada, że najlepsze były te chwile kiedy była bita i nic nie czuła. To straszne co mówi, ale wydaje mi się, że jej wygrana polegać będzie na tym, że zapanuje nad swoim światem. Jej wygrana polegać będzie na tym, że zacieśni tę ramkę nad swoim życiem, weźmie je w porządne lejce i może powie sobie jeszcze raz bywam szczęśliwa, może jej się to jeszcze uda. My w tym spektaklu nie damy jednak żadnej odpowiedzi na koniec. Nie chcemy stawiać tam żadnego stempla na koniec. Wolimy zostawić otwarte zakończenie, wolimy zostawić widza z pytaniami.

Podejrzewam, że ten tekst był dla ciebie bardzo trudny…
…nadal jest. Najgorsze jest to jak ona bardzo potrzebowała Charlesa, jak ona go bardzo kochała w tych chwilach kiedy on jej nie bił. Jak ona dawała się oszukiwać: czekałam aż przyjdzie, czekałam czy przyjdzie, czekałam na uśmiech. I jeszcze ten syndrom bitych kobiet… Paula miała wyrzuty sumienia, bo myślała że to ona go prowokowała: co by było gdybym nie pyskowała. Ale co ona by nie zrobiła to i tak byłaby to prowokacja. Bił ją za to że stała, że siedziała, że była w pokoju, że źle popatrzyła i tak dalej i tak dalej. A ona po tym wszystkim i tak powie, że był cudowny kiedy jej nie bił. To się powtarza jak jakaś mantra. Teraz dotarło do mnie, chociaż znam ten tekst już bardzo długo, że ona sobie zawsze tego Charlesa wytłumaczy, że ona nadal będzie wierzyć w mężczyzn choćby nie wiem co. A to jest moim zdaniem konstrukcja psychiczna człowieka, ale to nie jest głupota, tylko to jest bardzo głęboko zakorzenione w sercu, że kobieta ma taką potrzebę miłości.

Patrząc na to z boku myślisz sobie, że zostawiłabyś od razu takiego faceta, a z drugiej strony nie jesteśmy w stanie w żaden sposób nawet domyślić się co te kobiety myślą, co czują.
W tym tekście Roddy Doyle Kobieta, która wpadała na drzwi to wszystko jest bardzo dobrze wytłumaczone. Do tego ten sposób narracji, potoczysty i jasny. Kiedy zagłębiałam się w tekst, w którymś momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo dobrze proces myślowy kobiety jest tutaj wyjaśniony. To jest tak straszne, że kiedy ja uczyłam się tekstu to nad nim płakałam. Dla mnie to jest naprawdę ogromne wyzwanie, ale cały czas nie tracę nadziei, że mu sprostam. Ale muszę powiedzieć, że nigdy nie robiłam tak trudnej i ciężkiej rzeczy.

Dalszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj.


Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE