Boska komedia, reż. Krzysztof Garbaczewski

11:26

Ten tekst zapewne niewiele wspólnego ma z recenzją, ale ciężko powiedzieć o czymś co nie wywarło na mnie tak właściwie żadnego wpływu. O czymś co nudziło mnie po pierwszych pięciu minutach. O czymś co zamiast ciekawić, zaskakiwać konsternowało. I uwierzcie, ale jak nigdy zaczęłam modlić się o przerwę (chociaż do modlitwy strasznie mi daleko), a ta nie nadchodziła. Więc oto przeklinając siebie w duchu, że nie mam odwagi opuścić widowni dobrnęłam do końca tego dzieła i może u przestrodze postanowiłam te kilka słów napisać

/fot. Magda Hueckel/

Swego czasu spektakle Krzysztofa Garbaczewskiego były mi niebywale bliskie. Jego Hamlet i Kosmos wystawione w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie czy Robert Robur z TR Warszawy, urzekały. Były niesamowite w swojej formie i strukturze. Budziły mój podziw i zaciekawienie. Nie boję się nazwać ich spektaklami wielkimi, bo miały w sobie coś czego innym spektaklom po prostu brakowało. Ale jeśli ktoś z Was zapyta mnie o Boską Komedię tegoż samego reżysera wystawioną w Teatrze Powszechnym w Warszawie, powiem tylko że nie mam pojęcia o czym ta sztuka była. Może i z Boską Komedią Dantego Alighieri miała coś wspólnego, ale bardzo daleka była od tego co chciałoby się zobaczyć na scenie. Niebywale raziło złe nagłośnienie i raziły też światła (a przydzielono mi miejsce w pierwszym rzędzie). Raziła zła dykcja aktorów i role, które tak właściwie nie miały w tym spektaklu żadnego wykorzystania. I gdyby chciało się tak zliczyć ile słów padło w tym spektaklu nie wiem czy dobrnęlibyśmy do setki (o ironio!).

Starałam się skupić nad tym co na tej scenie się wydarza, ale moje myśli uciekały w rzeczywistość pozateatralną. Wierzcie lub nie, ale myślałam o tym co zjem na kolację, co robić będę dnia kolejnego, co jeszcze powinnam załatwić w tym tygodniu. I z „medytacją teatralną” – określeniem, które znajdujemy w opisie sztuki – niewiele miało to wspólnego. Bo zamiast odnajdywać spokój jeszcze bardziej się irytowałam. A irytować zaczęłam się wszystkim, nawet obracającą się przez cały spektakl scenografią, która oczywiście na początku bardzo mnie zaintrygowała. Ten odrealniony świat, łączący w sobie znamiona kosmosu i gry PlayStation był wyrazisty i pozwalał nam być poza jakimkolwiek czasem. Nie byliśmy ani w teraźniejszości, przeszłości czy przyszłości, byliśmy gdzieś w odrealnionym świecie który każdy z nas mógł odczytać zupełnie inaczej. Ale to było tylko na początku i tylko przez krótką chwilę. Bo prawdą jest, że ten spektakl na spokojnie mógłby trwać pięć minut lub pięć godzin, ale nic by się tutaj nie zmieniło. Wrażenie byłyby te same. Te same odczucia. I ta sama chęć ucieczki przed tym co przyszło mi na scenie obejrzeć.

/fot. Magda Hueckel/
Boska komedia
reżyseria, scenariusz: Krzysztof Garbaczewski
scenografia: Aleksandra Wasilkowska
muzyka: Jan Duszyński
dramaturgia: Koza
wideo: Hanna Maciąg
kostiumy: Sławomir Blaszewski
współpraca i wykonanie kostiumów: Bożena Zaremba, Mieczysław Kudelski
reżyseria światła, VR i animacje: Anastasiia Vorobiova
współpraca przy reżyserii światła: Piotr Pieczyński
asystent reżysera: Wojtek Markowski
asystentki scenografki: Karolina Kotlicka, Monika Oleśko
obsada: Karolina Adamczyk, Grzegorz Artman, Bartuś 419 (gośc.), Aleksandra Bożek, Arkadiusz Brykalski, Michał Czachor, Mamadou Góo Bâ, Anna Ilczuk, Andrzej Kłak, Sandra Korzeniak (gośc.), Mateusz Łasowski, Julian Świeżewski

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE