Koncert życzeń, reż. Yana Ross

11:13

Danuta Stenka w roli kobiety wykluczonej i samotność, jako jej największe przekleństwo. Ten oparty na tekście Franza Xaviera Kroetza monodram Koncert życzeń jest dogłębną analizą stanów emocjonalnych kobiety odseparowanej od społeczeństwa. Pokazując zaledwie krótki wycinek z życia bohaterki zmusza widzów do utożsamienia się z jej problemami i z nią samą. Wciąga w grę dając wyraźnie do zrozumienia, że w życiu codziennym jesteśmy takimi samymi osobami, z takimi samymi problemami

/fot. Klaudyna Schubert/

Moja przyjaciółka po wyjściu ze spektaklu powiedziała, że czuła jakby załamała się czasoprzestrzeń. Jakby czas rozciągnął się z jednej godziny na kilka. Jakby całość wydarzeń nie przejmowała się miejscem akcji tylko toczyła w swoim tempie i w swoim rytmie. Czas stał się tutaj pojęciem abstrakcyjnym, a widzowie jego elementami. To oni decydowali, z jakiej perspektywy chcą patrzeć na bohaterkę. Początkowo z lekkim skrępowaniem i dezorientacją pilnowali wybranych miejsc jednak wraz z trwaniem spektaklu dystans się zmniejszał. Zarówno scena jak i aktorka była na wyciągnięcie ręki. Bez większych zahamowań publiczność zaglądała bohaterce do mieszkania, podglądając co robi (jak przygotowuje posiłek, jak korzysta z toalety). Nawet scenografia mająca parę metrów kwadratowych na krótką chwilę stała się mieszkaniem każdego z nas. Dając odczuć, że to co dzieje się na scenie to kilka godzin wyjętych z naszego dnia.

Śledząc ruchy bohaterki widzowie odnajdywali w nich swoje codzienne nawyki i zachowania. Każdy ciekaw był tej pięćdziesięcioletniej kobiety, która po powrocie z pracy do domu stawała się zupełnie inną osobą. Pozostawiona sama sobie snuła się po mieszkaniu w milczeniu, co jakiś czas włączając telewizję czy radio. (Te dwa elektryczne urządzenia były jej jedynymi kompanami, które proszone wydawały jakieś dźwięki wpływając na nastrój bohaterki.) Mogła się przy nich pośmiać czy popłakać. Ale na tym koniec, bo cała reszta to tylko szelesty przekładanych gazet czy odgłosy podnoszonych naczyń. Danuta Stenka wcielając się w postać głównej bohaterki nie pozostawiła żadnych złudzeń – samotność to największa z naszych zmór. Możemy z nią walczyć, uciekać przed nią, ale ona i tak w najmniej oczekiwanym momencie, gdzieś na samym końcu naszej drogi nas dopadnie.

Zabieg operowania czasem był niebywale trafionym pomysłem. Zrównanie czasu fikcyjnego z czasem rzeczywistym to kolejny czynnik, który dawał widzom poczucie jakby to oni sami stali się aktorami w spektaklu wyreżyserowanym przez Yane Ross. Jakby znajdowali się w samym jego centrum towarzysząc bohaterce w jej ciężkim życiu. Ciężkim, bo samotnym. Kobieta pracująca, ciesząca się sukcesem zawodowym po przekroczeniu progu swojego domu staje się kimś zupełnie innym. Może jest perfekcyjną i pedantyczną panią, dla której porządek to podstawa, ale to wszystko. Jej dom to jej samotnia. Żyje sama ze sobą nie potrafiąc pogodzić się z tym, chociaż taki stwarza pozór. Chęć pozyskania miłości jest jej największym marzeniem, co doskonale widać w grze The Sims, gdzie wykreowany dom i postać podobne są do samej bohaterki. W tej zabawie pojawia się również mężczyzna, który jest partnerem postaci. W tej grze życie bohaterki jest idealne, w życiu jej los zdaje się być już przypieczętowany, naznaczony i niezmienny. Przyzwyczajona do swojej codzienności wykonuje te same czynności po raz setny. Praca, powrót do domu, kolacja, relaks, kąpiel, sen. I tak w kółko. Wierząc, że z nowym dniem wszystko może się odmienić. Ale na samotność nie ma lekarstwa, jest tylko nadzieja. Uczucie, które bohaterka traci skazując się tym samym na klęskę.

/fot. Klaudyna Schubert/


Koncert życzeń
TR Warszawa
autor: Franz Xavier Kroetz
reżyseria: Yana Ross
dramaturgia: Aśka Grochulska
muzyka: Aśka Grochulska, Tomasz Wyszomirski
scenografia: Simona Bieksaite
reżyseria światła: Mats Öhlin
kurator projektu: Marcin Zawada
obsada: Danuta Stenka

Zobacz także

2 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE