Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku, reż. Agnieszka Glińska

12:21

Agnieszka Glińska czyta dramat Doroty Masłowskiej Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku na nowo. Ubiera go w realność życia codziennego. Nadając nowy kształt i znaczenie. Wyolbrzymia charaktery postaci. Bawi się nimi tworząc karykaturalny obraz świata. Tworzy bohaterów uwikłanych we własne problemy. Bohaterów, szukających w bogactwie zaspokojenia potrzeb, a w nędzy ratunku. Chcących nasycić się tym, czego nie mają, żyć tam gdzie nie pasują

/fot. Krzysztof Bieliński/

Bo najgorsze kurwa jest, że świat chce zrobić z człowieka szarą szmatę salutującą w szeregu […] – tak żyć nie chcemy, tak żyć nie możemy, a mimo wszystko żyjemy. Poddajemy się temu, co już nam narzucono. Zrobiono z nas człowieka bez żadnej twarzy, człowieka – wędlinę. Po tych słowach wypowiedzianych przez jedną z aktorek radość znika ze sceny, a zastępuje ją rozpacz. Spektakl z założenia bawił, jednak, czym bardziej akcja gna do przodu śmiech więźnie w gardle. Milkną okrzyki radości zastąpione skupieniem. Ludzka nieudolność i dokładny opis patologicznych sytuacji stwarzają opowieść smutną i brutalną jednocześnie. Poprzez pokazanie losu Rumunów zostają przedstawione sytuacje, które przydarzyć się mogą każdemu i to na dowolnym etapie życia. Ścinki szynki, sejczento i termomiks w końcu i naszym największym pragnieniem stać się mogą. Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku oglądałam z zapartym tchem. Słowa aktorów wciągałam jak powietrze. Rozkoszowałam się ich kreacją artystyczną, doszukiwałam prawd ukrytych. Spektakl zmotywował mnie do powrotu w głąb tekstu Doroty Masłowskiej. Mój dialog z pisarką zakończył się jednak bezpowrotnie. Zastąpiła go Agnieszka Glińska, która biorąc na warsztat tekst Masłowskiej wdarła się na scenę z wielkim hukiem. Teatr Studio zadrżał. Padające z ust bohaterów słowa przemawiały do mnie tak wyraźnie, że nawet teraz jestem w stanie odtworzyć każdą scenę w pamięci. Zobaczyć sztukę po raz drugi.

Aktorzy zagrali świetnie i inaczej podsumować tego nie można. Zaangażowali się, oddali bohaterom każdą ze swoich umiejętności. Marcin Januszkiewicz ubrany w „kardigan z karitasu”, przykrótkie spodnie i w pomalowanych na czarno zębach oprowadza widza po rumuńskim świecie, bez zahamowania opowiadając o biedzie i nieudolności własnego kraju. Parcha grany przez aktora staje się także sumieniem Dżiny (Agnieszka Pawełkiewicz). Nieustanie wypomina jej, że jest złą, nieporadną matką i szmatą. Dziewczyna niby go nie słucha, ale jego słowa uderzają w nią. Zadają ból. Zaczyna zastanawiać się nad własnym życiem, szukać wyjaśnień swojej sytuacji. Jej się to nie udaje, ale mężczyzna dochodzi do rozwiązania skomplikowanej zagadki: - Ty nie masz w życiu miłości. To takie proste. Wydźwięk tych słów jest jeden, ludzie bez miłości są „nikim”. Są smutni, nie znają własnych wartości, ciągle o coś zabiegają, ciągle czegoś potrzebują. Agnieszka Glińska nie każe szukać miłości na siłę, każe tylko zaakceptować siebie i znaleźć kogoś/coś, co będzie można pokochać, czemuś się oddać. Podkreśla, że nasze życie zmierza w kierunku uczucia, którego wyprzeć się nie możemy. Nie musimy kochać na siłę, wystarczy, że pokochamy siebie i pozwolimy sobie żyć. Dżina niestety tego nie potrafi. Nie czuje się akceptowana. Źle jej nawet we własnym domu. I to doprowadza ją do autodestrukcji. Jej postać sprowadza się do udawania słodkiej i głupiutkiej dziewczynki sypiającej z przypadkowymi facetami i rodzącymi dzieci nie wiadomo czyje. Wykreowana przez aktorkę postać wypadła lepiej niż w tekście Masłowskiej (bez umniejszania talentowi pisarki). Była ironiczna, tragiczna i zabawna jednocześnie. Dziewczęca niewinność Dżiny mieszała się ze złem i brutalnością świata. Demonstrowała bezsilność wobec stawianych przez życie wyzwań.

Historię dwóch Rumunów opowiadają policjanci-narratorzy. Ich specyfika polega na zamianie ról: Modest Rusiński gra kobietę-policjantkę o niebywale zgrabnych nogach, natomiast Dorota Landowska kreuję postać męską – oficera „generała”. Narratorzy bez większych emocji czytają zeznania Kierowcy o dwóch biednych Rumunach mówiących po polsku. Monika Krzywkowska grubym, męskim głosem opowiada historię swojego rzekomego morderstwa, którego mieli dopuścić się Rumuni mówiący po polsku. Histeryczne zachowanie postaci wprowadza widza w całą fabułę sztuki, nie szczędząc przy tym dobrego humoru, przesadnego zachowania i licznych absurdów codzienności. Postać Krzywkowskiej jest wyrazista i bardzo karykaturalna. Nadaje dynamizmu. Krótko mówiąc Kierowca zagrany w kobiecym wydaniu był perełką w tej sztuce.

Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku pokazuje bezsilność wobec życia, podejmowanie decyzji głupich i niedorzecznych. Obśmiewa postawy narcystyczne i celebrytów uważających się za pępek świata. Ale co najważniejsze dotyka spraw przyziemnych i prostych, aby zainteresować odbiorcę, a następnie przejść zręcznie do problemów egzystencjalnych. Dotyka tam gdzie najbardziej boli. […] jesteśmy Rumunami mówiącymi po polsku, lesbijkami, pedałami, Żydami […], albo po prostu jesteśmy Polakami stojącymi w szeregu i starającymi się „jakoś” żyć. W spektaklu jak w lustrze możemy oglądać swoje wady, które ukryte są w słowach i czynach wszystkich bohaterów. Ta absurdalność sytuacji daje się mocno we znaki. Nie zastanawiamy się nad nimi, tylko śmiejemy, aż do momentu, kiedy nie odnajdujemy w nich cząstki siebie. Agnieszka Glińska nie stosuje w spektaklu żadnych innowacji. Z najprostszą realizacją świateł i bogatym zestawem muzycznym oprowadza po wyznaczonych przez siebie tematach. Nawet scenografia nie przypomina pokoju przesłuchań, a jedynie stary strych na poddaszu, w którym przetrzymuje się nikomu niepotrzebne już przedmioty. Tutaj wszystko pasowało. Glińska wiedziała, co robi i zrobiła to tak umiejętnie, że jeśli jakieś niedoskonałości były to niemożliwa do wykrycia.

/fot. Krzysztof Bieliński/
Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku
Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza
autor: Dorota Masłowska
reżyseria: Agnieszka Glińska
scenografia: Magdalena Maciejewska
kostiumy: Agnieszka Zawadowska
muzyka: Jan Duszyński
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
charakteryzacja: Tomasz Martaszek, Bożena Jóźwiak
stylizacja fryzur: Paweł Kaleta
kierownik produkcji: Justyna Pankiewicz
obsada: Monika Krzywkowska, Dorota Landowska, Agnieszka Pawełkiewicz, Marcin Januszkiewicz, Modest Ruciński

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE