Robert Robur, reż. Krzysztof Garbaczewski

20:57

Ej, wy ludzie! Przestańcie! Wyłączcie te światła i odbiorniki, i idźcie własną drogą, a nie tą wyznaczoną przez media. Mamy przecież rok w odległej przyszłości, a świat zachowuje się tak, jakby nic się nie zmieniło. Jakby jeszcze bardziej zawierzył szklanym ekranom. To nie tak miało być, co przedstawi tocząca się na oczach widzów gra (?)/ serial (?)/ reality show (?). Bo spektakl w zaparte pójdzie w opowieść, która myląc tropy i podsuwając wiele niejasności wytykać będzie człowieka, nieustannie gapiącego się w szklany ekran i grającego w fikcyjną grę stworzoną przez media


Zdziwi się każdy, kto przeczyta opis spektaklu Robert Robur, a potem zobaczy, że to wcale nie o tym. Wykreowany za pomocą słów świat, na scenie nigdy się nie wydarza. Przychodzi natomiast obraz o niebezpiecznym przeznaczeniu dla internetowo-telewizyjnego człowieka. Przenosi do rzeczywistości, gdzie królują nowe technologie. Nieznane komputerowe działania, w których niejeden człowiek potrafi się zatracić. Tu jednak zatracają się wszyscy, a obraz jaki przedstawia Krzysztof Garbaczewski wywiera tak mocny wpływ, że nie sposób się od tego świata uwolnić i jeszcze długo po spektaklu nie umieć sobie z nim poradzić. Wszystko dzieje się zaskakująco szybko w jakiejś kosmicznej przestrzeni, na którą spoglądamy przez ogromnych rozmiarów oko. Oko Boże czy Oko Wielkiego Brata? Kto pamięta ten telewizyjny program reality show zrozumie, o co toczy się gra. Jak należy przemierzać poszczególne levele, aby nie dać się złapać ukrytej kamerze. W całą sprawę zostanie wmieszany też Stwórca tylko tutaj w roli Matheo DeZi (Cezary Kosiński), pana i władcy pewnego świata, i pewnego serialu. To on palcem Bożym wskaże kontynuatora ostatniego odcinka Wściekłość i wrzask emitowanego o 3:33.

Telefon zadzwoni, a Robert Robur (Paweł Smagała w zastępstwie za Dawida Ogrodnika), tytułowy bohater, zostanie zaproszony do Matheo DeZi. Tyle, że wraz z wyznaczeniem godziny i miejsca spotkania, spada na niego jakaś tajemnicza zagadka i inspektor Mirosław Kryzys (Dobromir Dymecki). Nie wiedzieć czemu, bohater, zostaje wplątany w coś, co swojej nazwy nie ma. Musi przemierzyć ciasne korytarze, wykonując zapisane wcześniej sekwencje ruchów i nie wyjawiać imienia kobiety, którą spotkał w myśli. On sam nie wie, co dzieje się wokół niego. A z obawy przed nieznanym mało się odzywa. Wszystko, co słyszymy jest kłębiącymi się w jego głowie myślami, lecz niewypowiadanymi bezpośrednio. To zadanie należy do zupełnie innej osoby przedstawiającej się jako alter ego Robura. Doskonały pomysł reżysera, który zdecydował się wprowadzić jeszcze jednego aktora do roli tytułowego bohatera (Justyna Wasilewska). Ukryć go w przestrzeni spektaklu i dać prawo mówienia za Robura. Dzięki temu sama postać stała się na tyle wielowymiarowa, że nie sposób odgadnąć jej prawdziwych intencji. Kim był Robur? Jaka była jego rola w tym spektaklu? Pytania, które warto zostawić bez odpowiedzi, bo każdy w tej roli zobaczy kogoś/coś innego. Każdy zostanie zaskoczony na własny sposób.

Zaledwie parę razy aktorzy wychodzą na scenę. Większa część spektaklu rozgrywa się za „szklanym” ekranem. Bzdury z telewizora napływają, przyszłość odległa staje się przyszłością dzisiejszą, człowiek zmienia się w technologiczną maszynę, a Robert Robur grając nowymi zasadami świata próbuje dokończyć misję i wygrać grę. Wiele magicznych postaci spotka na swojej drodze, a te walczyć będą o jego kreskę życia, aby nie dobiegła do swojego końca i w połowie zabawy nie pojawił się napis game over. Nieporadność jednego człowieka wybrzmiewa z tych wszystkich działań. Prowadząc go na granice wytrzymałości i szaleństwa. Ale nie jest to winą jednostki, a technologii, która opanowała świat, która śledzi i inwigiluje. Dlatego też przestrzeń widzialna jest wyłącznie z perspektywy pojedynczej kamery. Spoglądamy na obrazy, które ma przed sobą główny bohater. Podążamy jego sekwencjami i tropem myślenia.

Ale żeby jeszcze bardziej osadzić widza w tej klaustrofobicznej przestrzeni, zmniejszającym się przez nowe technologie światku, reżyser na miejsce swojego spektaklu nie wybrał scenicznej przestrzeni, a piwnice teatru. To tam, w ciasnych pomieszczeniach umieścił aktorów i kazał im opowiedzieć o rytmie życia Świetlnego Miasta, który w swojej powieści Niezwykłe przygody Roberta Robura przedstawił Mirosława Nahacza. A oni wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności i zagrali pod dyktando powieści, reżysera, i własnych interpretacji. Ze stuprocentową zgodnością wpisali się w swoje postacie i to jak je odegrali potrafiło jednocześnie ciekawić i szokować. Z uwagą śledziłam bohaterów granych przez Jana Dravnela, Dobromira Dymeckiego, Natalię Kalitę, Sandrę Korzeniak, Cezarego Kosińskiego, Lecha Łotockiego, Pawła Smagałę, Sebastiana Pawlaka, Tomasza Tyndyka i Agnieszkę Żulewską. I uważam, że wykreowali niesamowite charaktery i obrazy je otaczające.

Niewątpliwie pomogła im w tym, widoczność z perspektywy jednej kamery, która współgrała z niewielkimi korytarzami w piwnicach teatru. Światła znajdujące się po oby stronach kamery stały się zaś tzw. trzecim aktorem, który pomagał w opowieści o Robercie Roburze. Do tego jeszcze „nieziemskie” kostiumy przygotowane przez Sławomira Blaszewskiego, które tą odległą przyszłość spektaklu uświetniły i podkreśliły jej ramy. Ciężko ubrać w słowa to, co na scenie stworzył Garbaczewski i po dziś dzień nie potrafię się po tym pozbierać. Niesamowity efekt końcowy. Umiejętność połączenia technologicznych możliwości z teatralną przestrzenią. Dopracowanie muzyki, reżyserii światła, scenografii, kostiumów i projekcji filmowych do perfekcji. I inaczej niż majstersztyk nie da się tego nazwać, bo wszyscy, którzy spektakl współtworzyli, zbudowali ze składników świata jaki ich otacza i własnych obserwatorskich zdolności sztukę nie mieszczącą się w zasadach tradycyjnego teatru. Sięgneli po to, co zarezerwowane dla filmu i tym samym dali nowe prawo bytu technologii na scenie teatralnej.

/fot. trwarszawa.pl/
Robert Robur
tekst: Mirosław Nahacz 
reżyseria: Krzysztof Garbaczewski
adaptacja: Krzysztof Garbaczewski, Jakub Żulczyk
scenografia: Aleksandra Wasilkowska
wideo: Robert Mleczko
kompozytor: Jan Duszyński
kostiumy: Sławomir Blaszewski
reżyseria światła: Bartosz Nalazek
asystent reżysera: Paweł Kulka
asystentka scenografki: Karolina Kotlicka
operatorzy kamer: Robert Mleczko, Jędrzej Jęcikowski
obsada: Jan Dravnel, Dobromir Dymecki, Natalia Kalita, Sandra Korzeniak, Cezary Kosiński, Lech Łotocki, Dawid Ogrodnik, Sebastian Pawlak, Tomasz Tyndyk, Agnieszka Żulewska, Paweł Smagała, Justyna Wasilewska

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE