Płatonow, reż. Konstantin Bogomołow

12:32

Stworzono na scenie świat, który wręcz odrzucał. Świat, przepełniony biernością i bezsilnością, w którym przyszło żyć bohaterom bez prawdziwej twarzy. I nie pokuszę się nazwać ich po prostu bohaterami nijakimi, którym odebrano jakąś cześć życia i wtłoczono w sztuczne ramy świata przepełnionego zawiścią, zazdrością i w końcu nienawiścią. Ci bohaterowie ze swojego życia uczynili teatr, nadając mu wartości wyższej - przynajmniej tak im się wszystkim wydawało. Prawda była inna, bardziej gorzka i niesmaczna, bo każda z prezentowanych postaci zamiast spełniać się i żyć w szczęśliwości, powoli umierała

/fot. Magda Hueckel/

Z braku chęci i marzeń, o które mogłaby jeszcze zawalczyć, ale nie wiedziała tak właściwie po co i dlaczego. Kiedy spotykamy ich w domu pułkownika Iwana Tryleckiego (Jaśmina Polak) na jaw wychodzą wszystkie problemy, z którymi przyszło się im zmagać. Na czele z brakiem prawdziwej miłości, której jak się okazuje nie ma nikt. Ale pozór wciąż próbują zachować, udawać że jak nigdy ich życie poszło we właściwym kierunku, że są spełnieni, że działają wedle swoich zasad i reguł. Lecz kuć w końcu zacznie wszystkich ta sztuczność form, w której się znaleźli. I powoli, lecz z świadomością własnej porażki, zaczną zdejmować przybrane maski i stawać się po prostu sobą. Przestaną hamować swoje pragnienia i namiętności i w końcu postanowią zawalczyć o własne szczęście. Tyle, że tutaj zamiast dążyć do spełnienia, dążyć będą do totalnej destrukcji. Bo kiedy maski opadną z ich twarzy oni nawet na moment nie przejmą się losem swoich bliskich i krzywdą jaką mogą im wyrządzić. Zaczną rozbijać i walić świat wszystkich dookoła, żeby tylko samemu uchronić się przed porażką. Tyle, że za tę bezmyślność przypłacić przyjdzie im życiem.

Anna Radwan, która wcieli się w rolę tytułowego bohatera (Michaiła Płatonowa), stanie się przyczyną i skutkiem wszystkich nieszczęść jakie spadną na dom pułkownika Tryleckiego. Bo Płatonow, choć odwiedzi go z serdecznością ze swoją żoną (Bartosz Bielenia), z woli własnego charakteru podrywać zacznie inne damy, w tym dawną miłość Sofię (Zbigniew W. Kaleta), a obecnie wybrankę swojego przyjaciela Sergieja (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik). Planować zacznie nawet ucieczkę z tą oto damą. Nie zważając na nic, nawet na łączące go przyjaźnie. Takie zachowanie, do upadku doprowadzi wszystkich bohaterów, rozwali ich życie na najdrobniejsze kawałki. Tak, że ci zostaną bez niczego. Bez żadnych perspektyw i nadziei na przyszłość. Obok tego zadufania Płatonowa nie dało się przejść obojętnie. Jego brak rozsądku i wygórowane ego, powoli zabijał wiarę w to, że człowiek może się zmienić i dostrzec poza własnym sobą innych ludzi i ich życie. Że istnieje jeszcze coś takiego jak wiara w człowieka. Patrząc na grę Anny Radwan, nie sposób nadziwić się było jak aktorka z bohatera tak sprzecznego stworzyć mogła jeszcze człowieka. Kogoś prawdziwego i realnego. Kogoś kto stara się tak jak wszyscy zacząć od nowa, zerwać ze sztucznością narzuconego mu świata i spróbować żyć po swojemu. I jak nie trudno się domyślić w ostatecznym rozrachunku to się nie stanie, ale próba jaką postać podejmie będzie piękną walką o prawo do człowieczeństwa i zachowania godności. Jakiejkolwiek.

Ale nie tylko Anna Radwan wykreuje tak silną postać, tak wyraźnie zarysowaną. Bo zrobią to wszyscy aktorzy. Każdy z ich bohaterów przybierze określony charakter i postawę. I nieustannie trzymając się jej struktur toczyć będzie walkę o zmianę swojego „ja”, o nowe życie które wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Każda jednak z podjętych przez nich bitew będzie przegrywana, a oni staczać się w otchłań własnej bezsilności. I nie sposób nadziwić się będzie w jaki sposób aktorzy ten powolny upadek zagrają. Nie sposób nadziwić się będzie ich wyjątkowemu talentowi, którzy w spektaklu Konstantina Bogomołowa pokażą. Pokuszę się powiedzieć, że te role zostały stworzone dla nich, że sam reżyser miał naprawdę dobrą intuicję obsadzając poszczególne postacie. Jeszcze raz brawo dla wszystkich, dla: Adama Nawojczyka, Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik, Zbigniewa W. Kalety, Małgorzaty Gałkowskiej, Jaśminy Polak, Anny Dymnej, Ewy Kaim, Anny Radwan, Bartosza Bielenia i Ewy Kolasińskiej.

Konstantin Bogomołow, jak mało kto wyczuł prawdziwość intencji postaci, które w dziele Czechowa zaistniały. Nadał im jednak zupełnie inne oblicze, a wszystko przez to, że role kobiece obsadził aktorami, a role męskie aktorkami. Taka zmienność szyku pozwoliła złamać podział płci i z jednej strony pokazać podobieństwo zachowań, z drugiej zaś lekko obśmiać pewne przywary każdej ze stron. W tym wszystkim reżyser zachował jednak intencje samego autora i po pierwsze zachował naturalność i swobodę postaci unikając przy tym nadmiernej ekspozycji emocji. Po drugie wciąż oscylował pomiędzy tragizmem, a komedią podkreślając przy tym jeszcze bardziej nieszczęścia bohaterów. Po trzecie zachował zwięzłość akcji, a nawet nie boję się powiedzieć, że zminimalizował ją całkowicie. Z góry jesteśmy w stanie przewidzieć jaki los czeka poszczególne postacie, z góry wiemy że każdy z wątków poniesie klęskę, lecz robi to w taki sposób, że nie sposób się od jego inscenizacji oderwać. I to, w jaki sposób zagrał w tym spektaklu ciszą i prostotą zarysowania postaci, wygrał tak właściwie wszystko.

/fot. Magda Hueckel/
Płatonow
tekst: Anton Czechow
reżyseria: Konstantin Bogomołow
scenografia, kostiumy: Larisa Łomakina
tłumaczenie: Agnieszka Lubomira Piotrowska
obsada: Adam Nawojczyk, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Zbigniew W. Kaleta, Małgorzata Gałkowska, Jaśmina Polak, Anna Dymna, Ewa Kaim, Anna Radwan, Bartosz Bielenia, Ewa Kolasińska

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE