HOHOHOHO, reż. Guus Diepenmaat

06:36

Spektakl HOHOHOHO w reżyserii Guss Diepenmaat osadzono w bliżej nieokreślonych czasach, w bliżej nieokreślonej przestrzeni. Z kostiumów bohaterów możemy wysnuć, że miejsce które przedstawia reżyser to dawna siedziba wojskowa, gdzie żołnierze szkoleni byli na czas wojny. Ale czasy te już dawno minęły. A oni zostali w tej siedzibie zamknięci. Pilnując porządku nie wiedzieć tak właściwie już po co. Pokój zapanował na świecie, a oni jakby wciąż żyli w czasach kiedy wojna jeszcze trwała. Ciągle stoją na straży swojej siedziby, ćwiczą na wypadek ewentualnej mobilizacji. Nic takiego się jednak nie wydarza

/fot. materiały prasowe/

Reżyser wszystko co dzieje się na scenie umieszcza w czasie rzeczywistym. Postacie żyją wedle tego czasu i z minuty na minute ogarnia ich coraz większa nuda. Bo oni tak właściwie nie mają już co robić w tej siedzibie. Wraz z zakończeniem wojny odebrano im jakąś część życia, której w żaden sposób nie potrafią zastąpić - a może nie chcą. Do znudzenia powtarzają wszystkie czynności. Jedzą i ćwiczą, próbują w jakiś sposób wspólnie żyć. Nie jest to jednak dla nich łatwe, ponieważ nie znają swoich języków. Każdy z nich jest z innego kraju, mamy Francuza, Niemca i Anglika. I choć prawdopodobnie spędzili ze sobą już wiele dni, miesięcy, a może lat to nie kwapią się, aby nauczyć się w jakiś sposób z sobą rozmawiać, próbować się obdarzyć jakimś szacunkiem. Zabieg ten nie pokazuje jedynie niezrozumienia bohaterów, bo w ich postaciach powinniśmy upatrywać „idei wyższych”. Każdy bohater to przecież inny kraj, zatem zamiast patrzeć na nich jak na konkretne postacie, powinniśmy popatrzeć na nich jak na konkretne kraje. A później poprzez ich zachowanie analizować to co dzieje się na świecie. A obraz, który dostrzeżemy będzie niezwykle prawdziwy, chociaż doszukiwać się go przyjdzie w milczeniu.

Wspomniana wcześniej nuda zaś skutkować będzie terrorem w tej grupie. Bohaterowie wybiorą spośród siebie najsłabszą jednostkę, tzw. kozła ofiarnego i na nim testować będą swój despotyzm. Dojdzie do tego, że zaczną wyznaczać mu obszar po którym może się poruszać, wydzielać jedzenie. A oni niczym nie wzruszeni „bawić się” będą w najlepsze. To pokaże jak człowiek potrafi działać, kiedy odebrana zostanie mu jakaś część życia. Bo co tak naprawdę ci bohaterowie mieli robić, kiedy wojna się skończyła, a oni wciąż czekali na jej nadejście? Ukazany w tym spektaklu mechanizm działania człowieka będzie jego stopniową degradacją. Bohaterowie naznaczeni jakimś już doświadczeniem w milczeniu przedstawiać będą swój los. Zaledwie kilka zdań wypowiedzą w trakcie trwania sztuki. Ich upadku zaś dopatrywać będziemy w gestach, postawach. W nich samych, naznaczonych skutkami wojny. Wystarczy przypatrzeć się im bardziej wnikliwie, żeby dostrzec, że ta wojna pozostawiała ich z jakimiś uszczerbkami na duszy i ciele (przede wszystkim). Z trudem przyszło jednak takie rozwiązanie sztuki, bo przy większości improwizowanych scen oraz przy całkowitej ciszy nie dało się od razu stwierdzić co tak właściwie reżyser chciał powiedzieć swojemu widzowi. Sztuka ta wymagała też wchodzenia w jej struktury coraz głębiej i głębiej, co jak się okazało było ciężkim psychicznie zadaniem. Bo nie łatwo oglądało się upadek człowieka i dochodziło do jego przyczyn.


HOHOHOHO
Uniwersytet Erazma w Brukseli, Królewski Instytut Teatru, Filmu i Sztuk Audiowizualnych, Belgia
reżyseria: Guus Diepenmaat
obsada: Loes Carrette, Mira Helmer, Alexander Iwanov, Benjamin Mouchette

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE