Z Pokorą przez życie, autor: Wojciech Pokora, Krzysztof Pyzia

07:21

Z Pokorą przez życie czyli rozmowa Krzysztofa Pyzia z Wojciechem Pokorą. Znanym i cenionym aktorem, którego przygoda z filmem i teatrem rozpoczęła się już końcówką lat pięćdziesiątych. I rzec można, że odkąd skończył szkołę teatralną ani na moment nie porzucił swojego zawodu. Zresztą, jak wielokrotnie padnie w książce, aktorstwo kocha miłością szczerą i bezgraniczną. Tak, jak swoją żonę Hanię. Może tylko z tym wyjątkiem, że żonę kocha bardziej

Wszystko panu wyśpiewam: jak Bareja namawiał mnie do tej roli, co żona robiła na planie, jakie później miałem przez to problemy... Dosłownie wszystko, ale nie dzisiaj! Uchylę drzwi balkonowe i zabieramy się za wspomnienia [1].

Nie jeden tzw. wywiad rzeka wpadł w moje ręce. Nie raz przyszło mi też zachwycać się szczerością jaką rozmówcy epatowali i lekkością z jaką opowiadali o swoim życiu. W tym przypadku jest podobnie. Wojciech Pokora zasiadając do rozmowy z Krzysztofem Pyziem bez pruderii i zbędnej kokieterii zaczyna opowieść o samym sobie. Co kilka zdań przeplatając ją najróżniejszymi anegdotami. Z teatru. Z filmu. Z kabaretu Olgi Lipińskiej, w którym miał przyjemność występować. Z życia aktorskiego w ogóle. I w tych anegdotach, jak się okazuje, poznać możemy prawdziwego Wojciecha Pokorę. Skromnego aktora, który mimo tak ogromnego dorobku artystycznego nigdy nie pozwolił poczuć otaczającym go młodym aktorom, że jest kimś lepszym niż oni. Nigdy nie stara się też otaczać blichtrem i sławą. Nigdy nie starał się niczego nikomu udowodnić. Całe życie starał się zostać po prostu sobą, skromnym elektrykiem teatralnym, któremu aktorstwo przydarzyło się całkowitym przypadkiem.

Wybranie aktorstwa jako swojego przyszłego zawodu nie zachwyciło bliskich Wojciecha Pokory. Tradycja rodzinna została złamana i zamiast inżyniera miał pojawić się aktor. Czarna owca w rodzinie, której wielu przez długi czas nie mogło wybaczyć takiej właśnie drogi: Nie żałuję, choć z powodu złamania rodzinnej tradycji miałem tyły u całej rodziny. Doszło do tego, że jeden ze stryjów inżynierów nie podawał mi ręki [2]. Na sukcesy w swoim zawodzie aktor nie musiał długo czekać, bo zaraz po szkole teatralnej znalazł się w Teatrze Dramatycznym w Warszawie (1958) i pracował w nim aż do 1984 roku. Zaraz potem pojawiło się wiele innych teatrów i tak jest do dziś: Kocham swoją pracę i nie chciałbym schodzić ze sceny [3].

Większość swojego życia zawodowego Wojciech Pokora spędził w rolach komediowych, w który bez wątpienia był genialny, ale jak sam mówi trochę mu szkoda, że nie zauważono w nim także potencjału dramatycznego. Życie jednak potoczyło się tak, a nie inaczej i chociaż wiele się w nim u Pokory zadziało, czasami również rzeczy złych, jego optymizm pozostał. I czuć to czytając wywiad, który przeprowadził Krzysztof Pyzia. Czuć to we wspomnieniach aktorów m.in. Krystyny Jandy, Jana Kobuszewskiego czy Artura Barcisia, które jako przerywnik wśród długich i inspirujących rozmów znalazły się w książce. W ich wspomnieniach odnajdujemy kolejną twarz Wojciecha Pokory. Idąc dalej, czytając Z Pokorą przez życie nie może umknąć fakt, że rozmowa przeprowadzona jest w tak lekkich tonach, że wchodzimy w tę rozmowę całkowicie. Nie można wyzbyć się uczucia, że my także siedzimy tuż obok aktora i prowadzimy z nim zażartą dyskusję o jego życiu, dopytujemy o różne szczegóły w jego anegdotach czy razem z nim wychodzimy na papierosa. Bo czego nie da się nie zauważyć rozmowa wielokrotnie zostanie przerwana, a dokańczać ją będzie żona aktora, bo on sam musiał oddać się swojemu rytuałowi palacza. Ale ten drobny przerywnik i wszystko inne co zadzieje się podczas rozmów tylko doda uroku całej książce. I opakuje w całość barwne życie Wojciecha Pokory.


Fragmenty: 

Pewnego razu w spektaklu Teatru Telewizji dostałem rolę esbeka - szui, który na końcu miał zginąć. To była dla mnie duża zagwostka, ponieważ chciałem obronić tę postać choćby grą oczu lub gestem. Odpowiedź na pytanie czy mi się udało, uzyskałem po wyjściu z telewizji. Wróciłem do domu, gdzie zastałem zapłakaną żonę, która powitała mnie słowami: „Nie mam żalu, że zagrałeś taką złą postać. Ważne, że zrobiłeś z tego szui człowieka…”[4]

Zdradzę pewnego rodzaju tajemnicę, choć być może nie trzeba o tym pisać. Zanim przyjmę lub odrzucę propozycję, zazwyczaj pytam: „Kto jeszcze będzie grał?”, ponieważ na planie niesłychanie ważne jest towarzystwo. Zawsze wolałem, żeby byli lepsi ode mnie. Tym sposobem mogłem się czegoś nauczyć albo próbować dorównać ich talentowi [5].


tytuł: Z Pokorą przez życie
autor: Wojciech Pokora, Krzysztof Pyzia
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
liczba stron: 360

________________________________________________________________
[1] Wojciech Pokora, Z Pokorą przez życie, rozm. przepr. Krzysztof Pyzia, Warszawa 2015, s. 15.
[2] Ibidem, s. 45.
[3] Ibidem, s. 326.
[4] Ibidem, s. 68.
[5] Ibidem, s. 191.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE