Miny polskie, reż. Mikołaj Grabowski

15:33

Przed zobaczeniem tego spektaklu chyba warto by było się zastanowić jakie są te polskie miny. Zgorzkniałe czy miłe? Uśmiechnięte czy smutne? A może po prostu za bardzo polskie? Mikołaj Grabowski wraz z Tadeuszem Nyczkiem, tworzy scenariusz, który przenosząc widza do czasów saskich namiesza trochę we współczesności, pokazując jak to z Polską i z polskością lubi (i potrafi) bywać. Jak to Polak z gębą lubi obcować


Cały zbiór utworów - a mało ich nie było (Stanisław Wyspiański, Jędrzej Kitowicz, Henryk Rzewuski, Witold Gombrowicz, Wojciech Bogusławski) - które autorzy tekstu wykorzystują w swoim dziele tworzy zwarty i dobrze niosący się po scenie spektakl, który po prostu ogląda się z wielką przyjemnością. W tym miejscu wypada chyba powiedzieć, że tak innego spektaklu Teatr Polski dawno na swojej scenie nie wystawił. Bo nie pamiętam kiedy aż tak mocno zdecydowano się zahaczyć w nim o politykę czy obecne nastroje społeczne. Sam spektakl próbuje pokazać jak przeszłość funkcjonowała kiedyś i ile z niej zostało teraz. Jak człowiek zachowywał się dawniej, a jak robi to teraz. Jak zasnął gdzieś w tym historycznym biegu i postanowił , że jednak ani świata ani siebie zmieniać nie należy. Obraz, który powstał był gorzki. Z wielką pretensją do polskości, która się nie zmieniła od wieków. Do Polaków, którzy za punkt honoru postanowili zakorzenić w sobie jeszcze bardziej najgorsze przywary. W Minach polskich mamy po prostu powrót do przeszłości, która dość mocno zaczyna się przebijać przez tę naszą niewyraźną teraźniejszość. Nie dziwi więc wcale, w jaki sposób Mikołaj Grabowski karmi swojego widza tą zaszłą wizją świata i jak dosadnie stara się mu uzmysłowić, że naprawdę nie zmieniło się nic. Chociaż jego dosadność czuje się ze sceny, to mimo wszystko odepchnięcia od tego co ofiaruje swojemu dziełu nie ma. Jest wręcz odwrotnie, przyjmuje się padające słowa z ogromną pokorą i chce ich słuchać dalej.

Reżyser, nie waha się w swoich ocenach (a to się czuje) i eksponuje je na scenie w dość jasny i klarowny sposób. Nie bawi się w żadne subtelności tylko wystawia wszystko na pokaz i każe widzowi samemu oceniać to co się dzieje na scenie. To samo robi również z aktorami. Zabiera im scenografię zostawiając na scenie wyłącznie duży telebim. Zabiera im wszystkie rekwizyty każąc grać wyłącznie gestem, miną i słowem. Oczywiście odziewających ich przy tym w piękne kostiumy. Tak potraktowani aktorzy mają niełatwe zadanie, bo postawieni w taki sposób przed swoimi odbiorcami muszą się trudzić, aby ci nie poznali, że coś w tej ich grze nie styka. Albo czasem nie zmierzam w złym kierunki, innym zamyśle niż sam reżyser obrał dla tego dzieła. Nie wiem czy to zaparcie aktorów czy dobra ręka reżysera, ale na scenie tworzy się dość magiczne widowisko, w którym najmniejszy element zaczyna mieć ogromne znaczenie. W słowie, zarówno jedna jak i druga strona, ukrywa wiele i tak je wyraża, że to drugie a nawet i trzecie dno czuć od razu. Nie sposób oderwać się od inscenizacji reżysera i gry aktorów. Widać, że również oni pewni są przesłania, które tym spektaklem chcą dać. Przez to ich gra wciąż pozostaje lekka i przyjemna.

Jestem ogromnie zaskoczona w jaki sposób udaje się reżyserowi zburzyć czwartą ścianę. Z jaką łatwością postawić „nagiego” aktora na scenie dając mu w rękę tylko słowo. I z jaką przyjemnością ogląda się Polskę odzianą w szkarłatny strój złych nawyków i przyzwyczajeń. Ale Mikołaj Grabowski i Tadeusz Nyczek dbają w swoim dziele o jeszcze jedną ważną kwestię. O człowieka. Mówiąc o jego wciąż zmieniających się gębach. O tym jak łatwo potrafi się zmienić jeśli korzyści płyną z innego miejsca niż jego własne idee. I tym większym staje się to zaskoczeniem, kiedy grupa Wojciecha Bogłusławskiego mówiąca o minach i gestach (Anna Cieślak, Paweł Krucz i Jan Peszek) zaczyna to swojemu widzowi tłumaczyć. Z uśmiechem na twarzy i lekką ironią, sposobem biorąc pod włos każdą z cech człowieka. A potem rozdrabniając je na części pierwsze pokazują jak wielobarwną istotą jest człowiek i jak wiele czerni potrafi przez niego przebić.

/fot. fb.com/teatr.polski.warszawa/
Miny polskie
scenariusz: Mikołaj Grabowski, Tadeusz Nyczek
inscenizacja: Mikołaj Grabowski
ruch sceniczny: Mikołaj Grabowski
przygotowanie taneczne: Rafał Maserak
kostiumy: Katarzyna Kornelia Kowalczyk
projekcje: Michał Grabowski
światło: Michał Grabowski
asystent reżysera: Katarzyna Bocianiak
obsada: Maksymilian Rogacki, Joanna Halinowska, Krystian Modzelewski, Jerzy Schejbal, Ewa Makomaska, Natalia Sikora, Antoni Ostrouch, Marta Alaborska, Eliza Borowska, Jan Peszek, Anna Cieślak, Paweł Krucz, Maja Barełkowska, Izabella Bukowska-Chądzyńska, Piotr Cyrwus, Wojciech Czerwiński, Tomasz Błasiak, Grzegorz Mielczarek

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE