Potrzeba wolności – rozmowa z Marią Dębską

18:28

Na scenie Teatru Polskiego w Warszawie swój triumf świętuje spektakl Król przygotowany przez Monikę Strzępkę i Pawła Demirskiego. Dzieło o bardzo filmowej strukturze, chociaż wystawiane na teatralnych deskach. A jaki mógł być ten film w teatrze opowie Maria Dębska, odtwórczyni dwóch kontrastowych i zajmujących ról w sztuce. Jak sama mówi, było to dla niej ciekawe i oczyszczające doświadczenie. Ale na tym nie koniec, bo porozmawiamy też o filmie i Szkole Filmowej i o tym jak dołączyła do zespołu Teatru Polskiego

/fot. Magda Hueckel/

Agnieszka Kobroń: Jak patrzysz na Warszawę?
Maria Dębska: Urodziłam się w tym mieście, więc chyba zawsze będą patrzeć na nią jak na swój rodzinny dom. Ale dopiero od jakiegoś czasu patrzę, z dużo większą miłością niż kiedyś. Kiedy wyjechałam z domu i znalazłam się w kompletnie innym miejscu, innym świecie zatęskniłam i doceniłam Warszawę. Uważam, że jest wspaniałym i pięknym miastem, które nieustannie się zmienia na lepsze.

W Królu Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, który jest adaptacją dzieła Szczepana Twardocha, też mamy wizerunek Warszawy. Może trochę odległy od współczesnych czasów, ale jednak bardzo wymowny. Jak z perspektywy sztuki widzisz to miasto?
Patrzę na tę dawną Warszawę i widzę miejsce absolutnie szalone i nieprzewidywalne, ale też rozbite na dwie odrębne części, żydowską i nieżydowską. Warszawę podzieloną. I pamiętam, że kiedy przeczytałam Króla Szczepana Twardocha to od razu pomyślałam, że z tego dzieła koniecznie trzeba zrobić film, że ktoś musi na ekranie oddać ten klimat Warszawy. A potem, całkiem niespodziewanie dostałam możliwość zagrania w spektaklu opartym na tym dziele.

W jednym z wywiadów Eliza Borowska powiedziała, że klimat, który tworzycie na scenie sprawia, że ten spektakl staje się niczym hollywoodzki film.
Jak już wspomniałam Król jest niezwykle filmowym dziełem i zasługuje na ekranizację, ale tutaj musieliśmy zmierzyć się z nim w teatrze i myślę, że w pewnym sensie Monika Strzępka przeniosła Króla środkami filmowymi do teatru. Na scenie spotykamy się z bardzo filmowym montażem. Myślę, że to był trudny do zrealizowania, ale niezwykle trafny pomysł.

A jak współpracowało ci się z Moniką Strzępką, bo bardzo często słyszę, że praca z nią nie należy do łatwych.
Na pewno nigdy nie powiem, że ona jest trudną reżyserką. Dla mnie jest jednym z najlepszych reżyserów w Polsce i jednym z najlepszych, których spotkałam w swoim życiu zawodowym. Jest niesamowicie konkretna, pozytywnie nastawiona do życia osobą. Do tego wszystkiego jest jak dziecko, które totalnie ekscytuje się tym, co robi. A jej ekscytacja udzielała się nam. To było świetne, oczyszczające doświadczenie.

Nieczęsto zdarza się, że reżyser potrafi zarazić innych taką energią jaką sam ma.
Jakby to najbanalniej nie zabrzmiało, Monika mówi po prostu prawdę. I potrafi się przyznać do błędu, potrafi powiedzieć że czegoś nie wie, albo odesłać cię żebyś wróciła z tym pytaniem za jakiś czas. I to jest naprawdę świetne, bo nie udaje, że wszystko wie tylko jest totalnie uczciwa w tym co robi.

Kiedy dowiedziałaś się jakie postacie będziesz grać w Królu, jak zareagowałaś?
Kilka dni przed rozpoczęciem prób dowiedziałam się, że mam grać Annę, siostrę Andrzeja Ziębińskiego, w tej roli Krzysztof Kwiatkowski. A Madzia, czyli trzynastoletnia dziewczynka z burdelu Ryfki Kij pojawiła się jakoś pod koniec naszych prób. Nie ukrywam, że z wielką chęcią zgodziłam się zagrać tę rolę.

Dalszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE