Przystojniaczek, reż. Andrzej Nejman

12:23

Jakie słowo opisuje spektakl Przystojniaczek w reżyserii Andrzeja Nejmana? Zdecydowanie jest to „dorosłość”. Pewnie dla niektórych i tak pozostanie to spektakl o wielkiej miłości, a dla innych o samotności i zagubieniu. Lecz pod hasłem tej dorosłości ukryje się wszystko to, co o miłości, zakochaniu, wzlotach i upadkach, rozstaniach czy powrotach możemy powiedzieć. Czy warto? Na pewno!

/fot. mat.prasowy, Teatr Kwadrat/

To, co z pozoru wydaje się niemożliwe nagle nabiera znaczenia. To, co mogło nigdy się nie wydarzyć właśnie ma szansę na swój początek. On z niecierpliwością czeka na spotkanie z nią – bo przecież nie widzieli się już kilka lat. Ona z niecierpliwością czeka aż w końcu powie mu, że wychodzi za mąż za innego – bo przecież nie będzie czekać całe życie aż jej wielka miłość podejmie jakąkolwiek decyzję. Dwa całkowicie odległe światy, na oczach widzów spotkają się, aby, być może po raz ostatni, porozmawiać ze sobą. Iskierka dawnej miłości zacznie płonąć na nowo. Uczucia zaczną przewyższać rozum. Chęć bycia szczęśliwym zacznie wygrywać z codziennością. On i Ona staną naprzeciw siebie, aby w tym dorosłym życiu spróbować w końcu porozmawiać, wypowiedzieć słowa które nigdy wypowiedziane nie zostały.

I tak się stanie, zobaczymy jak nasi bohaterowie Maria (Anna Karczmarczyk) i Diego (Marcin Korcz) ulegają miłości. Będą walczyć o uczucie. Rzucą się w wir pożądania. Pojawi się chęć zostawienia za sobą obecnego życia, odcięcia się od codzienności. Chęć ryzyka i postawienia wszystkiego na jedną kartę. W pierwszym akcie nie zabraknie wielu abstrakcyjnych sytuacji. Sytuacji, które wyrywać nas będą z tej sielankowej atmosfery. Jeśli mam być szczera, jakoś w ogóle nie pasowało mi to do konwencji. Taki przerywnik za bardzo zaburzał całość spektaklu. Tak przynajmniej myślałam, gdy oglądałam pierwszy akt. To moje poczucie, że coś tutaj nie pasuje całkowicie zostało zmienione w akcie drugim. Nagle wszystko stało się bardziej jasne i klarowne. Wszystkie abstrakcyjne sytuacje, okazały się dobrze przemyślanym zamysłem reżyserskim. Ale cóż tu dużo mówić, Andrzej Nejman wie co i jak zrobić, żeby stworzyć spektakl, który zamknięty jest w komediowych ramach, ale niesie z sobą ważny przekaz.

Ja zderzyłam się z dorosłością. Z decyzjami, które zaważyły na moim dalszym życiu, zarówno z tymi dobrymi jak i złymi. Życie Marii też było dalekie od ideału, praca w galerii nigdy jej nie satysfakcjonowała, a jednak w niej została. Diego z kolei miał zostać wielkim malarzem, a skończyło się na tworzeniu reklam. Ich los i to w jaki sposób o nim rozmawiali idealnie pokazywało, że młodość rządzi się swoimi prawami, a dorosłość to po prostu dorosłość, w której trzeba sobie radzić. Ja w tym spektaklu odkryłam to nad czym sama zastanawiam się od dawna, ale widzę te wszystkie tematy wokół, które powiedziane są wprost lub między wierszami. Widzę te mnożąc się pytania bez odpowiedzi. Dlatego wiem, że każdy w tym spektaklu będzie potrafił znaleźć coś dla siebie, może z jakimś „ale”, tylko czy to ważne? Przystojniaczek oderwał nas od rzeczywistości, potrafił rozbawić i przynieść refleksję. A dodatkowo, był naprawdę dobrze zagrany. Wielkie brawa należą się w pierwszej kolejności dla Marcina Korcza, który stworzył mocno odklejonego od rzeczywistości artystę, trochę niepewnego a trochę zapatrzonego w sobie faceta, kogoś kto kocha na zabój ale nie potrafi głośno mówić o swoich uczuciach. W tym przypadku scena była jego, w całości. Anna Karczmarczyk mimo równie dobrej gry, trochę została przyćmiona. Może też dlatego, że jej bohaterka mimo wszystko nie była aż tak ekscentryczna.

/fot. mat.prasowe, Teatr Kwadrat/
Przystojniaczek
Teatr Kwadrat
tytuł oryginalny: Mandíbula afilada
tekst: Carles Alberola
przekład: Rubi Birden
reżyseria: Andrzej Nejman
asystent reżysera: Katarzyna Hendzel
scenografia: Natalia Kitamikado
producent: Małgorzata Nejman
obsada: Anna Karczmarczyk, Marcin Korcz

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE