Głowa pełna ptaków, reż. Motty Awerbuch

13:37

Ich życie stało się niekończącym spektaklem, którego reżyserem okazał się los, a aktorami oni sami, przymusowo ubranymi w role. Lecz kiedy wchodzi się w to widowisko poza złudą, niespełnionymi marzeniami i rozmytymi wspomnieniami tych dwoje ludzi nie ma już nic. Ich życie i młodość przeminęły pod ciężarem wojny i zagłady narodu żydowskiego… ich narodu

/fot. Edward Kaprov/

Henocha (Uri Kovalski) i Blume (Anabella) spotykamy w Tel Awiwie, w czasach najprawdopodobniej dzisiejszych, chociaż i ten nie jest dokładnie przez reżysera określony. To miejsce, do którego trafiła ta dwójka ludzi miało być miejscem ich przeznaczeniem. Dobrym zakończeniem po ciężkich przeżyciach wojennych. Ich życie jednak okazało się być zupełnie inne, pogrążone w żalu niespełnionych marzeń i poszukiwaniach straconego czasu. Ta dwójka bohaterów spotyka się niby przypadkiem. Blume chciała wygłosić swój wiersz by zarobić trochę grosza, a Henocha pogwizdać na swoich sztucznych ptaszkach. Ich spotkanie jest jednak pretekstem do opowiedzenia swoich najstraszliwszych historii. Z biegiem trwania akcji widz dowiaduje się, że los tych dwojga już dawno został połączony, lecz wydarzenia wojnne zniszczyły wszystko.

Na scenie pierwszy pojawia się Henocha. Od razu utożsamiamy go z ulicznym włóczęgą, bo jego kostium to tylko stary, potargany frak i kilka piszczałek. Mężczyzna zaczyna swój krótki monolog, na temat życia, człowieka i Żydów. A kim, w jego mniemaniu jest Żyd? Żyd jest jak każdy człowiek, tylko trochę inny – mówi. Wydźwięk tego zdania długo nieść się będzie wśród publiczność, która zaśmiała się z tych gorzkich słów, ale gdzieś tam w środku poczuła, że mówiący do nich ze sceny człowiek ma rację. Bo to, co antysemityzm uczynił i czyni nadal z człowiekiem niesie swoje piętno wśród społeczności. Melancholijny nastrój przerywa wejście na scenę Anabelle, wcielającej się w role Panny Młodej, w której sukni ślubnej odbijają się wszystkie przeżycia i spotkane nieszczęścia.

Chociaż wiekowo jest ona kobietą starszą, ciągle wygląda swojego księcia z bajki. Tego, który zostawił ją na ślubnym kobiercu zabierając majątek i serce. A potem uciekł do Wenezueli, przed wojną, przed Holocaustem, zostawiając ją na pastwę losu. Zraniona przez życie, nigdy nie odnalazła już swojego szczęścia i nigdy też nie otrząsnęła się z tego, co ją spotkało. Staje przed Henochem i zaczyna opowiadać historię, już nie swoją, która balansuje na granicy jawy i snu. Żadne z jej słów nie wydaje się być prawdziwe, co bez skrupułów zauważa towarzysz jej rozmowy, wypominając to ciągłe udawanie. Do końca sztuki trudno jest stwierdzić, co ze słów płynących z ust kobiety jest prawdą, a co tylko wymyślonym scenariuszem. Nawet rozlegające się gdzieś z oddali głosy osób bliskich dla Blume, wydają się być tylko dźwiękami wydobywającymi z jej głowy. Tak jednak dowiadujemy się, że w swoim życiu utraciła kogoś ważnego. Syna, którego sama odprowadziła do komory gazowej.

Opowieść o losach Henocha i Blume pokazała, że w tym spektaklu życie i młodość przeminęły już na zawsze pozostawiając po sobie jedynie nikłe wspomnienia. To starość stała się tutaj najbardziej wymowna, zabijając w człowieku wszystkie jego marzenia i pragnienia. Spektakl stał się gorzkim dramatem, zbyt mało aktorskim i zbyt mało scenicznym. Nie był sztuką wymagającą i reżysersko dopracowaną, lecz jego tragiczny wydźwięk jasno określił czym powinien być. Głowa pełna ptaków pokazała, że Żydzi nadal są narodem stojącym gdzieś z boku, tym który wiecznie musi być przygotowany na wojnę, na swój koniec. I to wydaje się być tutaj najgorsze, bo reżyser, Motty Awerbuch, wyraźnie podkreślił, że naród ten zawsze był i jest dyskryminowany, i traktowany jako gorszy. Ta granica wiary w to, że świat stara się funkcjonować na zasadach sprawiedliwości i równości znikła. A poczucie, że kiedykolwiek tak będzie umarło wraz z zakończeniem spektaklu.

/fot. Edward Kaprov/

Głowa pełna ptaków
reżyseria: Motty Awerbuch
oprawa muzyczna: Tiery Vidder
przekład: dr Jacob Weitzner
obsada: Uri Kovalski, Anabella

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE