+1, reż. Tomasz Leszczyński

10:45

Dodatek do całego świata. Zawsze z boku. Zawsze obserwując. Właśnie takim widzimy głównego bohatera w spektaklu +1, w reżyserii Tomasza Leszczyńskiego, który głośno krzyczy, że jest nieznany i dobrze mu z tym. Jego postawa odwołuje do wspomnień własnych, samotności, które dopiero pod wpływem silnego impulsu pozwalają zrozumieć, że to także nasze wspomnienia i nasza samotność


To będzie szok, kiedy zamiast w poszukiwaniu dogodnego miejsca w rzędach krzeseł, przyjdzie nam plątać się po scenografii. „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”, przeczytamy zanim wejdziemy na widownie i zanim w spokoju na niej zasiądziemy. Początek monodramu, to zadanie, które musi wykonać widz. Przejrzeć obrazy wiszące na ścianach, obejrzeć parę rzeźb. A dla tych bardziej zainteresowanych i bardziej chcących można nawet przeczytać krótką notkę o przedstawionych dziełach. Kiedy publiczność z mniejszym bądź większym zaciekawieniem przejdzie ścieżką wyznaczoną przez dzieła sztuki, to dopiero wtedy w spokoju będzie mogła usiąść na widowni oglądając część dalszą tego monodramu. Na scenie przywitamy pewnego pana, w eleganckim garniturze (Sebastian Świerszcz). Bliżej nieokreślonego człowieka, który tak naprawdę mógłby być każdym. Naszym sąsiadem, znajomy, przyjacielem, panem z osiedlowego sklepu, a może nawet dozorcą. Możliwości jest wiele, a każda wydaje się dobra i najbardziej pasująca. Rzecz w tym, że ten pan to +1 do całej cywilizacji. Samotnik bądź odludek, jak kto woli, którego nikt nie zna, nikt nie kojarzy. I choć przyjaciół ma wielu, rodzinę niczego sobie, paru kolegów z pracy to nadal pozostaje nieznajomym. Trochę go to smuci, a trochę cieszy, bo nie chciałby, aby wszyscy go kojarzyli. Czasami woli być tym nieznanym. To pozwala mu popatrzeć z dystansu na samego siebie i otaczający go świat. Pozwala powoli także słuchającym go ludziom skupić się na swojej samotności, nierozpoznawalności wśród innych. Czy kiedykolwiek ktoś z nas zastanowił się jak dużo ludzi spotyka na swojej drodze? Jak wielu z nich mija każdego dnia, tylko po to, żeby przez ułamek sekundy zetknąć swoje życie z innym życiem?

I kiedy, jak opowiada bohater, jedziesz do swojego liceum na zjazd absolwentów i spotykasz tych wszystkich dawnych znajomych, a oni wyglądają gorzej od ciebie, to i się cieszysz, że przyjechałeś, i czerpiesz ogromną satysfakcję z tego, że to ty jesteś ten fajniejszy, a nie frajer. Ale ta grupa ludzi, ten zestaw kombinacji różnorakich charakterów, to kolejny dodatek do twojego życia, który za parę chwil nie będzie ważny. Spotkany na imprezie dawny znajomy, podobnie jak ty, wróci do swojej codzienności i to on będzie kolejnym dodatkiem do cywilizacji. I dopiero, kiedy zaczynasz o tym mówić dostrzegasz, że każdy mierzy własną miarą, jako +1 do świata. W końcu niepocieszony wyjdziesz, zostawisz te dziwne rozważania za sobą i zaczniesz żyć jak dotąd, jako dodatek do świata, tyle, że ten dużo cenniejszy od tej całej masy ludzi.

Te rozważania na temat życia sprawiają, że spektakl wydaje się melancholijny. Ale nic z tych rzeczy, bo Tomasz Leszczyński ani myślał wprowadzać odbiorcy w stan smutku. Postawił raczej na swobodę wypowiedzi, lekki język i humor. I tak przez cały czas trwania spektaklu z tym, że aktorska postawa dodała do tego monodramu także innego wydźwięku. Rola Sebastiana Świerszcza budziła wspomnienia własnych lat i ludzi zostawionych za sobą. Potrafiła wpłynąć na odbiorcę, pozwolić mu na spontaniczną reakcję. A aktor, nie wpadł w zbędne nadinterpretacje czy fałszywe postawy, tylko cały czas skupiał się na tym, co w monodramie najważniejsze, czyli na odbiorcy i jego uwadze. Nie było pustych żartów puszczanych w eter, a zabawne anegdotki, które do konkretnego celu prowadziły. W celu odpowiedzi na pytanie, kim jestem, jaka jest moja misja dla świata, co myślą o mnie inni. I to wszystko po to, żeby nie czuć się samotnym. Nie dziś i nie w tym świecie. Ale nawet, kiedy obrazy zmienią się w zdjęcia z dzieciństwa to patrząc z perspektywy dorosłego już mężczyzny, bohater sam zaczyna nie pamiętać dawnego siebie. Dzisiaj on też nie zna tego dzieciaka ze zdjęć, a przecież tak bardzo chciałby wrócić do tych beztroskich lat. Lecz to przeminęło, a on został sam i kiedy w końcu to do niego dochodzi łapie za rower i pełen oburzenia zostawia nas w muzeum ze swoimi myślami.


+1
tekst: Jewgeniji Griszkowiec
reżyseria, tłumaczenie: Tomasz Leszczyński
obsada: Sebastian Świerszcz

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE