Tramwaj zwany pożądaniem, reż. Bogusław Linda

10:36

Tramwaj zwany pożądaniem to spektakl o ludziach przegranych. Ludziach z marginesu, którzy ugięli się pod ciężarem życia. Lecz to, że żyją gdzieś na uboczu nie wynika z ich stanu majątkowego, a jedynie z wyobrażeń świata jaki sobie stworzyli i jakim się otoczyli. Nieświadomie zamykając się w wyznaczonych przez siebie ramach, pogrążają się w nich na tyle, że nie potrafią dostrzec już szczęścia, które być może czeka na nich na najbliższym zakręcie

/fot. Bartek Warzecha/

Przystanek, który nazwano Desire, czyli Pożądanie, stał się dla bohaterów sztuki przystankiem przeznaczenia. Bo kiedy Blanche (Julia Kijowska) wysiądzie z pociągu na tej właśnie stacji i niespodziewanie wkroczy w życie Stelli (Paulina Gałązka) i Stanley’a (Tomasz Schuchardt) wszystkie sekrety, chowane pod rodzinny dywan dramaty, a także przywdziewane przez postacie maski, zostaną odkryte. Bohaterowie stopniowo obdzierani ze swoich fałszywie kreowanych postaw będą musieć mierzyć się z tym jakimi są naprawdę. Na nic jednak zda się taka demaskacja, ponieważ nikt z nich nie będzie umiał poradzić sobie z bolesną prawdą. W zaparte udawać będą, że stworzony wokół nich obraz jest prawdziwy. To sprawia, że przegrani stają się na początku swojej drogi do prawdy, co w doskonały sposób udaje się uchwycić reżyserowi, Bogusławowi Lindzie. Bohaterowie w jego inscenizacji nie opowiadają się po stronie dobra czy zła, bo granica między tymi dwoma pojęciami zatarła się w ich życiu w odległej przeszłości. Oni są po prostu źli, czasami nierozumiejący podstaw świata, w którym przyszło im żyć.

Bohaterką najbardziej dramatyczną staje się Blanche, bo to ona jako jedyna wmawia sobie, że żyje w świecie bogactwa i wielu adoratorów, że nadal jest piękną damą mającą gust i styl. Przepych tego świata próbuje wnieść do życia swojej siostry i jej męża, tym samym uświadamiając im, że tak naprawdę są nikim. Nie potrafi zrozumieć jak Stella mogła z ich pięknego domu, przenieść się do takiej nory i wyjść za mąż za człowieka, który jej nie szanuje. Rozmowy jakie podejmuje z siostrą kończą się jednak fiaskiem, bo ta bezgranicznie wierzy, że żyje w szczęściu u boku osoby, która ją kocha. Postać Blanche, jaką kreuje Julia Kijowska zamknięta jest we własnych wyobrażeniach. Nie potrafi wyjść z blasku, którym otaczała się jeszcze jako młoda dziewczyna. Nie potrafi przestać myśleć o sobie, jako o kobiecie z wyższych sfer. W końcu nie może pogodzić się ze strata rodzinnego majątku. Kiedy widzimy ją na scenie, gra dumną i silną postać. Zda się być nieugiętą w swych zamiarach. Lecz fałszywość jej postaw i obłudny charakter wygrywa z nią, a ona ostatecznie traci wszystko nawet własną godność. Taka przegrana bohaterki dzięki Kamińskiej staje się jasnym i wyraźnym upadkiem człowieka. Upadkiem świata, który źle prowadzony upokarza każdego.

Do walki z Blanche stanie Stanley. Antypatie jakie zrodzą się między tymi bohaterami idealnie wybrzmią w całym zakończeniu sztuki. Warto jednak wcześniej odkryć, że rola jaką gra Tomasz Schuchardt pełna jest sprzeczności. Z jednej strony mamy kochającego męża, z drugiej tyrana, który nie zawaha się podnieść ręki na swoją ciężarną żonę. Nie ma on jednak trudności oscylowania między tymi dwoma płaszczyznami. Czuje się w nich dobrze i nie jest dla niego problemem grać je naprzemiennie. Dlatego walka z Blanche sprawia mu taką przyjemność. On, człowiek z niższych sfer, nie może patrzyć jak ta kobieta panoszy się w jego domu, dlatego robi wszystko, żeby ją zniszczyć. Nie waha się także wyciągać broni artyleryjskiej, która potrafi zranić wszystkich wokół miejsca, w którym padł strzał. Stanley jest bohaterem przegranym ponieważ nie potrafi pogodzić się z biedą na którą jest skazany, z tym, że nie potrafi swojej rodzinie zapewnić godnego bytu. Nie ma perspektyw na przyszłość, choć jego żona ślepo w to wierzy. Nie ma perspektyw na przyszłość, bo nie podejmuje nawet walki, żeby je mieć. Zamiast zmieniać swój los, woli się upić i zagrać z kolegami w pokera.

Z kolei patrząc na Stellę, zaczynam się zastanawiać czy współczuć tej bohaterce czy złożyć ręce nad jej biernością. Bo ona jako jedyna wydaje się wplątana w serię nieprawdopodobnych sytuacji. Wydaje się być niewinną istotą, która w pogoni za własnym szczęściem i miłością zdecydowała się na takie trudne życie. Cały czas gra osobę zadowoloną z tego co zesłał jej los, aż do momentu kiedy Blanche wkracza w jej życie. Wtedy ukradkiem przymierza futra siostry, ubiera jej biżuterię, jakby to miało przywrócić dawne, zapomniane, życie. Nie daje jednak po sobie poznać, że tęskni za tym co było kiedyś, tylko cały czas wmawia swoim bliskim i sobie, że jest szczęśliwą. Lecz budowanie takiej otoczki nie pozwala jej zobaczyć prawdy. Odcina ją od tego, że jest kobietą tłamszoną przez swojego męża i otoczenie. Kobietą, która wpadając we własne sidła i nie potrafi się z nich wydostać. Dlatego do końca pozostaje bierna i ślepo wierząca w rację innych.

Tramwaj zwany pożądaniem w reżyserii Bogusława Lindy staje się sztuką o ludziach i ich problemach. O niemocy radzenia sobie z własnymi problemami. O życiu, które tak łatwo wykreować. Bohaterowie, mimo że napędzani przez różne pragnienia, motywacje czy pożądania diametralnie różniąc się od siebie, tak naprawdę stają się tacy sami. Wszyscy (zgodnie) dążą do jednego celu, do zdobycia szczęścia. Nie widzą jednak, że każde takie działanie, nieprawidłowo wykonane, zbliża do porażki. Ta niemożność zatrzymania się na chwile, brak prób analizy własnego życia czy popełnianych błędów zamiast przybliżać ich do własnych pragnień, konsekwentnie od nich oddala. Z trudem patrzy się na ich poczynania i zachowania, z jednej strony próbując zrozumieć, z drugiej oburzając na to co robią. Lecz jeśli bliżej przyjrzymy się postępowaniu bohaterów zrozumiemy, że pod każdą z tych postaw ukryty jest człowiek świata współczesnego, to jak działa i funkcjonuje w społeczeństwie. I nie należy wcale brać tego w systemie zero jedynkowym, bo sztuka wiele postaw przerysowuje i wyolbrzymia, ale jeśli choć na chwilę zastanowimy się nad tym co prezentują aktorzy i tym co prezentuje sama sztuka, zrozumiemy jak wiele prawdziwości płynie ze sceny. Jak łatwo sami popadamy w fałszywe wyobrażenia kreowane przez innych i nas samych. Jak łatwo gubimy się we współczesnym świecie, tylko dlatego, że nie potrafimy zatrzymać się na krótką chwilę.

/fot. Bartek Warzecha/
Tramwaj zwany pożądaniem
tekst: Tennessee Williams
przekład: Jacek Poniedziałek
reżyseria: Bogusław Linda
scenografia: Jagna Janicka
ruch sceniczny: Jarosław Staniek
światło: Katarzyna Łuszczyk
obsada: Julia Kijowska, Paulina Gałązka, Tomasz Schuchardt, Bartłomiej Nowosielski, Ewa Telega, Tomasz Kozłowicz, Jan Janga Tomaszewski, Tadeusz Borowski, Katarzyna Łochowska, Mateusz Łapka

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE