Klątwa, reż. Oliver Frljić

12:02

Oliver Frljić doskonale wiedział czym jego Klątwa się stanie, jak obruszy widzów. Celowo wymierzył swojej publiczności policzek, aby obudzić ją z tego letargu bezmyślności. Aby wreszcie pokazać jej na czym współczesność stoi i że jest to świat głupoty i obłudy, z którą należałoby walczyć. Dlatego niezależnie od poglądów, wyznań czy innych wyznaczników sztuka bezpośrednio wytykać będzie głupotę swoim widzom i uderzać w najczulsze punkty, a wszystko po to, żeby ktoś w końcu zrozumiał gdzie i jak żyje

/fot. Magda Hueckel/

Chyba najczęściej wyszukiwanym hasłem w google w ostatnich tygodniach było: oliver frljić klątwa. Dziwić to raczej nie dziwi zwłaszcza, że tuż po premierze wokół tej sztuki dużo się zadziało. Może i na moje szczęście zobaczyłam ten spektakl trochę później, bo mogłam spróbować zdystansować się do niego. Odrzucić swoje pierwsze wrażenie i dokopywać się w tym dziele czegoś innego. A może po prostu tak bliskie zapoznanie się z tematem pozwoliło mi trzeźwym okiem spojrzeć na to co chorwacki reżyser chciał przekazać swoim widzom? Nie ulega wątpliwości, że dzieło to jest kontrowersyjne i miejscami wykraczające poza gusta dobrego smaku. A czasami wręcz odpychające. Lecz reżyser tak silnie zakleszcza nas w swoim świecie, że niezależnie od poglądów widz zostaje tym spektaklem osaczony. Sama miałam trudność w odnalezieniu się w nim, musiałam dobrze go przemyśleć, spróbować zinterpretować. I to nie jest tak, że teraz powiem iż uważam go za dzieło wybitne, nie. Jest można rzec wręcz odwrotnie. Uważam, że wiele rzeczy się tutaj nie łączy, że są one skrawkami pourywanych fragmentów naszej rzeczywistości, a następnie wtłoczone do spektaklu, żeby coś spróbować polskiemu społeczeństwu uświadomić. Ta próba jednak zdarcia z nas sztucznej zasłony i pokazania w pustej przestrzeni scenicznej czym od jakiegoś czasu żyjemy i w czym się taplamy była krokiem w przyszłość. Dosłownie w przyszłość, bo być może za sprawą reżysera społeczeństwo wreszcie przejrzy na oczy i obudzi się z tego snu fałszu i propagandy. I zacznie myśleć i działać, a nie udawać, że nie widzi.

Klątwa w rozumieniu Frljića to przekleństwo, które miała spaść na Polskę i Polaków całkiem niedawno. Może data ta bliska jest wyborów w 2015 roku, a może sięga jeszcze cztery lata wstecz. Trudno powiedzieć co było przyczyną tego przekleństwa, ale społeczeństwo jakoś go przyjęło i zaczęło wokół niego żyć. Dlatego do teatru Frljića wejdą wszystkie afery, które dotykają kościół, politykę i społeczeństwo. Reżyser nie przepuścił żadnej sprawy, która zarysowywała się wokół tych trzech tematów. Scena trzęsła się i uginała wokół tego co działo się na scenie. A zaczęło od „niewinnego” telefonu do Bertolta Brechta, który to miał pomóc aktorom w przygotowaniu spektaklu. Rad się żadnych nie doczekali, bo i sam twórca nie wiedział jak tę Klątwę Wyspiańskiego, czwartego polskiego wieszcza, ugryźć. Dlatego aktorzy wraz z Friljićem metodą różnych prób i reżyserskich zamysłów stworzyli dzieło może nie do końca spójne, ale za to treściwe i silne emocjonalnie. I tak właściwie kończąc już ten spektakl dowiemy się sporo także na temat samego reżysera i tego co aktorzy o nim myślą. Przemyślany to był zabieg Frljića, który już dopiekając wszystkim, dopiekł i sobie. Przecież i on bez winy nie jest. I on tę winę za obecny stan społeczny szukać zamierza również w sobie. To powinno dać publiczność wiele do myślenia. A może w ślad za twórcami spektaklu oraz aktorami powinni i pójść widzowie i doszukiwać się błędów o obecny stan świata w sobie. Bo czyż nie jest tak, że zmiany najlepiej zacząć od własnej osoby?

Ale nic z tych rzeczy, bo widzowie, którzy na ten spektakl przyjdą raczej skupią się na papieżu z tabliczką „Obrońca pedofili”, tym co Julia Wyszyńska z posągiem robi, oraz na samych przekleństwach i nagości, której też tam trochę jest. I trochę szkoda, że spektakl ten przez skandal wybuchający wokół niego stracił trochę na wartości. A raczej społeczeństwo mu tę wartość odebrało. Bo w Klątwie wcale nie chodzi o obrażenie kogoś, o wymierzenie ciosu w czyjeś uczucia religijne. Chodzi oto, żeby popatrzeć wstecz i dostrzec popełnione błędy, uświadamiając sobie ich skutki. Bo tylko w ten sposób będzie można zawalczyć z tym co nas boli i oburza, o co wychodzimy na ulicę i protestujemy. Dostrzec kim jesteśmy my, a czym świat, który nas otacza. W końcu, jak działa sztuka i gdzie przebiega jej granica.

/fot. Magda Hueckel/
Klątwa
reżyseria: Oliver Frljić
dramaturgia: Agnieszka Jakimiak, Joanna Wichowska, Goran Injac
kostiumy: Sandra Dekanić
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
współpraca scenograficzna: Małgorzata Dzik
asystenci reżysera: Mateusz Atman, Jakub Skrzywanek
obsada: Karolina Adamczyk, Klara Bielawka, Maria Robaszkiewicz, Barbara Wysocka, Julia Wyszyńska, Jacek Beler, Arkadiusz Brykalski, Michał Czachor

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE