Mamy ambicję, by robić coś wartościowego - rozmowa z reżyserem Marcinem Zbyszyńskim

12:25

Moje pierwsze zetknięcie z tym teatrem było dużym zaskoczeniem. Wreszcie na scenie spotkałam ludzi, którzy robią swoje spektakle i swój teatr, bo tak czują, bo kochają to co robią. A to, że zaczęli tworzyć Teatr Potem-o-tem wcale nie było przypadkiem. - Tworzymy ambitne spektakle komediowe, odcinając się od nurtu komercyjnego, bo takiego teatru bardzo nam brakuje - mówi reżyser i twórca Teatru Potem-o-tem Marcin Zbyszyński


/fot. Bartosz Białobrzeski/

Agnieszka Kobroń: Teatr Potem-o-tem działa od 2016 roku i muszę przyznać że jestem trochę zdziwiona, że dowiedziałam się o was dopiero niedawno.
Marcin Zbyszyński: Zakładam, że dowiedziałaś się o nas przy okazji spektaklu 20 lexusów na czwartek? To, że działamy od 2016 roku nie znaczy, że zawsze byliśmy tak samo aktywni. Dopiero od niedawna mamy możliwość grania około dziesięciu spektakli w miesiącu. Wcześniej zdarzało się, że było ich dużo mniej. Na początku w repertuarze mieliśmy tylko jeden tytuł, graliśmy w garażu, a naszymi widzami byli znajomi, którzy oczywiście nie płacili za bilety.

Zakładam, że na początku zapraszając znajomych liczyliście, że rozpowiedzą o Teatrze Potem-o-tem swoim znajomym?
Dokładnie tak. Działamy bez dotacji i jakiegokolwiek zaplecza instytucjonalnego, utrzymujemy się ze sprzedanych biletów, a to powoduje, że nie stać nas, by reklamować teatr w tradycyjny sposób. Za to „poczta pantoflowa” daje nam możliwość, żeby w świadomości znajomych naszych znajomych Teatr Potem-o-tem zaistniał.

Teraz jest już chyba trochę inaczej? Przynajmniej, takie mam wrażenie po zobaczeniu spektaklu 20 lexusów na czwartek.
Mamy taki zwyczaj, że po każdym spektaklu pytamy widzów kto był dziś u nas po raz pierwszy i zawsze nas szokuje, że ta grupa to przynajmniej ¾ widowni. Myślę, że ta tendencja na długo się utrzyma, bo zależy nam na stworzeniu teatru, który sami chcielibyśmy oglądać. I który byłby dla ludzi jakąś wartością i przyjemnością jednocześnie. Tworzymy ambitne spektakle komediowe, odcinając się od nurtu komercyjnego, bo takiego teatru bardzo nam brakuje.

Byliście jeszcze na studiach kiedy zaczynaliście, kto wpadł na pomysł założenia własnego teatru?
Historia tej grupy zaczęła się w Akademii Teatralnej, kiedy na drugim roku robiłem egzamin u Piotra Cieplaka. Naszym tematem był „śmiech”. I tu pojawił się problem, bo nie mogłem znaleźć dla siebie nic ciekawego. Nic mi się nie podobało. Nic mnie nie bawiło. Ostatecznie sięgnąłem po Aleksandra Fredrę i tak powstał spektakl Pierwsza lepsza, który, jak się okazało, stał się pierwszym spektaklem w repertuarze Teatru Potem-o-tem. Do pracy nad spektaklem zaprosiłem grupę młodych aktorów, którzy znali się wcześniej głównie z widzenia: Agatę Różycką, Martę Wągrocką, Filipa Kosiora i Piotra Piksę.
Próby trwały niespełna miesiąc, a my tak się ze sobą zgraliśmy, że szkoda było nam na tym poprzestać. Na początku graliśmy ten spektakl w starym garażu na Powiślu, gdzie zimą było naprawdę zimno. Ale to miejsce dało nam całkowitą niezależność, bo nie był to żaden Dom Kultury czy jakiekolwiek inne miejsce, które narzuciłoby nam swój sposób działania. I tak powstaliśmy, a każdy kolejny spektakl, który tworzyliśmy był dla nas wielkim krokiem. Po Fredrze w garażu był #Na_Dorosłego. Długo szukałem kogoś, kto napisałby dla nas tekst, bo bardzo zależało nam na czymś swoim i współczesnym. Ja jeszcze wtedy nawet nie przypuszczałem, że kiedykolwiek podejmę się pisania takich rzeczy. Ale po różnych perypetiach stwierdziłem, że chyba nie ma innego wyjścia.

Dalszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE